Tag Archives: pojęcie

pojęcia z zakresu pedagogiki

Przywiązanie. Powstawanie uczucia przywiązania i jego znaczenie

Czym jest przywiązanie? Jak powstaje? Jakie ma znaczenie? Świadomość tych zagadnień wydaje się niezwykle istotna dla rodziców pragnących, by ich dziecko wychowywało się w poczuciu bezpieczeństwa.

Obecnie uważa się, że przywiązanie zaczyna kształtować się już w okresie prenatalnym, kiedy dziecko, będąc  w łonie matki, słyszy jej bicie serca i głos. Niezwykle istotne są także uczucia macierzyńskie, które łączą w sobie  biologię i doświadczenie. Niektórzy psychologowie uważają, że szczególne znaczenie ma tu bezpośredni kontakt fizyczny, stąd upowszechnił się zwyczaj kładzenia dziecka na brzuchu matki tuż po porodzie i przebywanie razem z dzieckiem w ciągu pierwszych dni po urodzeniu. Inni naukowcy dużą wagę przywiązują do pierwszego kontaktu wzrokowego jako jednego z istotnych determinantów przywiązania. Nie jest to jednak wymierne u wszystkich matek. Udowodniono bowiem, iż te matki, które rodziły przez cesarskie cięcie, równie silnie przywiązują się do dzieci.

Noworodek odruchowo szuka zapachu i głosu matki. Niemowlę wodzi za nią oczami, płacze, starając się ją zatrzymać przy sobie. Około 6 tygodnia życia dziecko znajdujące się w przyjaznych warunkach zaczyna się uśmiechać, gdy czuje zadowolenie. Wzrusza tym otoczenie, zwraca na siebie uwagę, wzbudzając – jakże potrzebne w tym okresie – opiekuńcze uczucia.

W 30 tygodniu wraz z rozwojem nerwu wzrokowego dziecko zaczyna rozpoznawać twarze ludzkie, co też warunkuje przywiązanie. Niemowlę najpierw zapamiętuje matkę, gdyż stwarza ona łatwo przewidywalne sytuacje, stając się punktem odniesienia do różnicowania innych twarzy.

Pierwsze oznaki przywiązania pojawiają się zwykle około 6-8 miesiąca życia, wiąże się to ściśle ze sferą rozwoju emocjonalnego, usprawnieniem pamięci i innych funkcji poznawczych. Dominującym uczuciem w tym okresie staje się lęk i nieufność wobec obcych. Dziecko głośnym płaczem protestuje, kiedy matka chce je na chwilę opuścić. Okres ten nazwano wiekiem nieśmiałości, ponieważ dziecko płacze na widok obcych osób, szukając intensywnie matki. W wieku 8 miesięcy  większość dzieci potrafi już raczkować, pozwala im to samodzielnie znaleźć się w pobliżu matki.

Warunkiem prawidłowego rozwoju dziecka w tym czasie jest odpowiednie zachowanie matki, która powinna reagować na wszystkie potrzeby dziecka, podporządkowując im swoje. Dziecko obdarzone uwagą matki staje się ufne, śmiałe a świat wydaje mu się przyjazny.

Zauważono również, że dzieci mające dobry kontakt z ojcem, są bardziej odważne wobec obcych.

W miarę, jak dziecko staje się starsze, około 1 roku życia szuka bardziej konkretnego zbliżenia do matki, częściej chce się do niej przytulać, bowiem czuje się pewnie w jej obecności. To poczucie bezpieczeństwa sprawia, że dzieci odchodzą dalej, więcej się same bawią, osiągając większą samodzielność. Jeśli natomiast dziecko nie ma przekonania, że w razie potrzeby zawsze może liczyć na swoich rodziców, staje się jeszcze bardziej od nich zależne i niepewne. Obojętni, chłodni rodzice nie pozwalają dziecku na przywiązanie się do nich, stąd traci ono poczucie bezpieczeństwa i boi się być samodzielne.

Po 18 miesiącu życia zaczyna się właściwe uniezależnianie się dziecka budowane na bazie zaufania do rodziców. Dziecko ma już pewność, że matka istnieje nawet, gdy jej nie ma w domu, wie, że zawsze wraca. W tym wieku dzieci osiągają  też niezależność motoryczną, częściej się oddalają, tracąc matkę z oczu, lecz co jakiś czas sprawdzają, czy jeszcze jest obok. Dziecko pewne uczuć matki, zaczyna się jej sprzeciwiać, wyrażać śmielej swoją wolę, narażając się nawet na jej gniew, z czego wynikają częste konflikty w domu. Dwulatek nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że to, co robi może być dla niego niebezpieczne, że przeszkadza innym, a jednocześnie boi się skutków swojego zachowania. W nocy budzi się i sprawdza, czy mama nie odeszła po całodziennych sporach sprowokowanych jego nieposłuszeństwem. Jednak właśnie to dzięki jej  bezwarunkowej miłości odważa się na samodzielne odkrywanie świata, choćby wbrew jej woli.

Niektóre dzieci przywiązują się w tym czasie do swojej ulubionej zabawki, która pozwala im przetrwać rozłąkę z matką i łatwiej zasnąć, pomaga też w momentach smutku. Nie  oznacza to, że dziecku czegoś brakuje, lecz wyraża wrodzoną potrzebę dziecka przywiązywania się do czegoś.

Faza rozdzielanie się dziecka z matką trwa do około 5 roku życia .W tym czasie dobrze jest pozwolić dziecku na stopniowe oddzielanie się od rodziców, by potem mogło i chciało przebywać w środowisku rówieśniczym  poza domem nawet do paru godzin dziennie. Gdy dziecko jest zbyt podporządkowane rodzicom, nie potrafi przejawiać inicjatywy, staje się bierne. Z drugiej strony dziecko dominujące tyranizuje otoczenie i ma poczucie, że wszystko musi zdobywać siłą, nie potrafi pójść na  kompromis. Dla budowania prawidłowych relacji w rodzinie najlepiej jest, aby dziecko było jej równoprawnym członkiem, otwartym na potrzeby innych,  ale umiejącym ujawniać także swoje preferencje.

Reasumując, przywiązanie to nie tylko obcowanie ze sobą, lecz przede wszystkim intensywny kontakt uczuciowy. Chociaż dziecko może przywiązać się do kilku osób, to zawsze jedną z nich kocha najmocniej. W pewnych rodzinach osobą tą może być ojciec, nawet jeśli poświęca dziecku mniej czasu niż matka. Nie chodzi tu  bowiem o ilość, ale o jakość relacji, o umiejętność wczucia się w dziecko – empatię. Ono samo najlepiej czuje dla kogo jest naprawdę ważne i tę osobę wyraźnie preferuje.

W większości rodzin dzieckiem opiekuje się tylko matka. Nie jest to najlepsze rozwiązanie ani dla dziecka, ani dla niej samej; często przytłacza ją ciężar odpowiedzialności. W takiej sytuacji niezbyt długie rozłąki dziecka z matką przynoszą obopólne korzyści. Dziecko  tęskni  za matką, tworząc świadomą więź uczuciową. Ona natomiast ma lepszy kontakt z dzieckiem,  ciesząc się z faktu bycia matką.

Literatura:

R.Cohnstamm „Praktyczna psychologia dziecka”

„Psychologia dziecka” pod. red. Wast, Miller

M. Kościelska „Trudne macierzyństwo”

John Dewey – twórca nowego kierunku w pedagogice i szkoła pracy

John Dewey urodził się 20 października 1859 r. w miejscowości Burlington w Stanach Zjednoczonych Ameryki, umarł zaś w 1952 r. w Nowym Yorku. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął studia na uniwersytecie w Vermont, gdzie szczególnie interesował się filozofią oraz zagadnieniami ewolucjonizmu. Po dwóch latach John Dewey wstąpił na uniwersytet w Baltimore celem dalszego specjalizowania się w dziedzinie filozofii i pedagogice.[1]

Był czołowym przedstawicielem pragmatyzmu, a zarazem twórcą jego odmiany zwanej instrumentalizmem. John Dewey głosił, że cała wiedza i działalność ludzi pełnią jedynie funkcje instrumentalne, które stanowią narzędzia służące przystosowaniu się do otaczającego środowiska i opanowaniu go. W oparciu o filozofię Darwina był on skłonny do pojmowania myśli ludzkiej jako narzędzia w walce o byt i z tej racji używał na określenie własnej pozycji filozoficznej chętniej nazwy „instrumentalizm” niż „pragmatyzm. Rozszerzał pojęcie instrumentalizmu i ukazywał myślenie jako swoiste „narzędzie” wzrostu jednostki. Jeśli łopata jako narzędzie miało służyć do wykonania określonego zadania, aby osiągnąć pewien cel, to myślenie jest tym narzędziem, które ma wykonać określoną pracę, aby doprowadzić jednostkę do określonego celu. Tym celem jest wzrastanie jednostki poprzez doświadczenie, które jako proces zdobywania poprzez ludzi wiedzy o świecie i o samym sobie ma doprowadzić jednostkę do rozwoju.

            Po zakończonych studiach w 1884 r. Deway uzyskał tytuł doktora i rozpoczął wykłady na uniwersytecie w Minesota, później w Michigen.[2]/ Z tego okresu pochodzą pierwsze książki Dewaya, a mianowicie podręcznik o psychologii (1887) oraz dwa tomy poświęcone etyce (1891,1894).[3]/

            W XIX i XX wieku ożył kierunek zwany naturalizmem pedagogicznym. Badania psychologiczne potwierdzały tezę o spontanicznym, nieskrępowanym i naturalnym rozwoju psychiki dziecka. Według założeń pedagogiki naturalistycznej proces wychowania jest zjawiskiem naturalnym, analogicznym do innych zjawisk przyrodniczych.

Natura dziecka z gruntu jest dobra, a wychowanie ma dążyć do jego zachowania. Zatem należy pozostawić dziecku swobodę działania, usunąć z wychowania przymus i dążenie do urobienia jego psychiki według jakichkolwiek wzorów. Cele wychowania powinna wyznaczać natura dziecka, jego indywidualność, zainteresowania i zdolności.

Naturalizm oprócz błędów jak np. przekonanie o dobrej naturze małego dziecka wprowadził do pedagogiki też pozytywne elementy. Do najważniejszych zaliczyć trzeba przekonanie, że o skuteczności wychowania decyduje znajomość psychiki dziecka.

Innym kierunkiem, który odegrał dużą rolę w tworzeniu się teorii wychowania był socjologizm pedagogiczny. Wyrastał bezpośrednio z zainteresowań środowiskiem społecznym. Socjologizm pedagogiczny był całkowicie przeciwstawny koncepcji naturalistycznej. Jeżeli dla naturalistów istotą procesu wychowania była specyficzna dla każdego dziecka „natura”, to kierunek socjologiczny za główny czynnik rozwoju dziecka przyjął środowisko społeczne. Cele wychowania ustanawia społeczeństwo zgodnie
z interesem grupy, środowiska czy narodu. Zatem wychowanie jako proces społeczny nie może odbywać się poza społeczeństwem.

Integracji obu kierunków na gruncie nowego wychowania dokonał John Dewey. Twierdząc, że o wychowaniu decydują dwa równoważne czynniki: indywidualny i społeczny.

Taką szkołą miała być „szkoła pracy”.

Ażeby zobrazować okres w którym John Dewey działał i tworzył podwaliny nowego systemu nauczania powinniśmy w tym miejscu przytoczyć kilka faktów z historii Ameryki. Prawie na sto lat przed urodzeniem Dewey’a w 1787 r. została uchwalona Konstytucja Stanów Zjednoczonych, która weszła w życie wraz z 26 poprawkami. Konstytucja Amerykańska była  pierwszą w świecie (drugą była Polska Konstytucja 3 Maja z 1791), która określała zasady polityczne i społeczno-gospodarcze państwa, jego ustrój strukturę i kompetencje naczelnych organów władzy oraz podstawowe prawa i obowiązki obywatelskie. Określała, że ludność Stanów Zjednoczonych w sposób demokratyczny wybiera swoich przedstawicieli do Kongresu zaś prezydenta w pośrednim głosowaniu powszechnym. Formacją społeczno-gospodarczą Ameryki został kapitalizm, który jako sposób produkcji pozwalał na łączenie środków produkcji stanowiących własność klasy burżuazyjnej (kapitaliści) z najemną siłą roboczą pracowników pozbawionych tychże środków. System ten pozwalał na dużą konkurencyjność w wytwarzaniu produktów, a co za tym idzie na bardzo szybki rozwój gospodarczy kraju.

            W 1861 r. do władzy dochodzi znakomity polityk Abraham Lincoln. Był on głównym przeciwnikiem rozszerzania się niewolnictwa. Niewolnicy byli pozyskiwani w Afryce jako tania siła robocza, która nie wymagała dużych nakładów finansowych. Pomijając to, że taki sposób wyzysku człowieka był niezgodny z konstytucją amerykańską, należy zwrócić uwagę, że „nabyte ręce” nie sprzyjały rozwojowi przemysłu maszynowego. Wydaje się, że Lincoln dostrzegł to zagrożenie, gdyż taki system nie tylko uwłaczał człowiekowi, ale także prowadził nie do rozwoju państwa, ale do jego uwstecznienia. Za takim rozumowaniem może przemawiać fakt, że po wygraniu wojny secesyjnej (1861-1865) przez Północ nastąpiło zniesienie niewolnictwa w całym kraju zaś w następnych latach nastąpił szybki okres uprzemysłowienia Ameryki i wzrost kapitalizmu. Doniosłym wydarzeniem tego okresu była pierwsza w świecie samochodowa linia produkcyjna. W 1903 r. Henry Ford założył koncern samochodowy i na potrzeby produkcji opracował specjalne metody organizacji pracy i zarządzania w swojej firmie.

            Ekspansywny rozwój przemysłu maszynowego spowodował wzrost zapotrzebowania na ludzi wykształconych, którzy mogliby podołać wyzwaniu, jakie stawiały nowe wynalazki techniczne. Masowa produkcja fabryczna, dochodząca do niebywałej specjalizacji coraz bardziej pochłaniała człowieka, wyzyskując jego siły, czyniła zeń tylko narzędzie. W tej twardej rzeczywistości w walce o byt mogły się ostać tylko jednostki dobrze przygotowane do życia praktycznego. W takiej oto sytuacji politycznej i gospodarczej Ameryki zaczęły się rodzić nowe koncepcje filozoficzne, które miały pomagać ludziom w odnalezieniu własnej tożsamości.

W 1894 r. John Dewey przeniósł się do Chicago i wykładał na tamtejszym uniwersytecie aż do roku 1904. W tymże okresie powstało wiele programowych książek z zakresu pedagogiki, a mianowicie „Szkoła i społeczeństwo” (1899), „Szkoła i dziecko” (1902) oraz „Moje pedagogiczne credo” (1897).[4]/ Jako kierownik instytutu pedagogiki na tymże uniwersytecie stworzył on sobie teren doświadczeń wychowawczych i dydaktycznych, które starał dostosować do rosnących potrzeb amerykańskiego społeczeństwa. Punktem wyjścia rozumowania Dewey’a  do stworzenia nowej koncepcji wychowania było stwierdzenie ujemnego wpływu wielkomiejskich stosunków na rozwój pomysłowości i zamiłowania do pracy u dziecka.

W tej wielkiej pogoni za zdobyczami technologicznymi i spełnieniami marzeń ludzkości, Dewey dostrzegł, że człowiek powoli staje się instrumentem tych osiągnięć. Zatraca swoje człowieczeństwo i staje się, można tutaj śmiało powiedzieć, „cyborgiem”. Życie rodzinne obraca się tylko wokół pracy, a to z kolei nie pozwala na budowanie życia rodzinnego, a co za tym idzie i społecznego. Najbardziej w tym systemie są poszkodowane dzieci. Dewey stwierdził, że życie rodzinne przeniosło się do fabryk, a dzieci zostały pozbawione sposobności obserwowania, jak wytwarza się sprzęty domowe, środki żywności itp. Poprzez  pracę, która była wykonywana w domu dzieci uczyły się nie tylko wytwarzać proste roboty ale także uczyły się porządku, pilności, spostrzegawczości. Dewey patrząc na życie rodzinne postanowił ten schemat powielić i przenieść do szkoły jako nowy system nauczania. Słusznie zauważył, że dziecko poprzez wykonywanie prostych prac nie tylko uczy się wykonywać określone czynności manualne, ale przede wszystkim kształtuje swój charakter, osobowość i umiejętność współżycia społecznego.

Według Dewey’a nowy ruch w wychowaniu tak zwana „nowa szkoła” wywoła zmiany w pedagogice, że spowodują one „przewrót podobny do tego, jakiego dokonał Kopernik, gdy przesunął środek astronomiczny z Ziemi na Słońce. W tym wypadku dziecko staje się Słońcem wokół którego krążyć mają poczynania wychowawcze.[5]/ Zapowiadany przez Dewey’a „kopernikański przewrót” w pedagogice miał liczne i głębokie źródła oraz uwarunkowania. Eksperymentalna szkoła w swoich założeniach miała za zadanie uspołecznienie amerykańskiego wychowania oraz do nadania programowi nauczania praktycznego kierunku i powiązanie ich ze zdobyczami nauk ścisłych i dostosowanie do wymagań rozwijającego się przemysłu.

Koncepcja „nowego wychowania” oraz „szkoła pracy”  zrywała z dotychczasową tradycyjną szkołą. Dotychczasowa szkoła, twierdził Dewey zanadto sprzyja bierności ucznia i nie rozwija w nim naturalnego zaspokajania ciekawości. Tradycyjna szkoła uczy zbyt szablonowo, ogranicza zdolność dziecka tylko do tego czego uczą, co pokazują, a także przestała służyć dziecku jak i społeczeństwu – przeciwstawieniem miała być jego koncepcja szkoły kształcącej bystrość i aktywność, pobudzająca do myślenia, ruchu i działania,[6]/. Środowisko szkolne nie ma być miejscem tylko do pobierania lekcji, według Dewey’a szkoła winna stać się „naturalną formą życia społecznego”. Szkołę – zgodnie
z przeświadczeniem Dewey’a – przekształcić należy w embrionalne społeczeństwo.

W swojej szkole Dewey wprowadził jako podstawę szereg zajęć fizycznych, które nie miały za zadnie nauczania praktycznego posługiwania się narzędziami, ale także miały być wychowawczynią do czynnego udziału w społeczeństwie. Według Dewey’a tradycyjna szkoła poprzez swój totalitarny system nauczania wykształcała osobników egoistycznych. Z kolei nowy program był przeciwieństwem starego systemu, gdyż poprzez szkołę pracy dzieci uczyły się współpracy, udzielały sobie wskazówek, doradzały i pomagały. Równocześnie taki system pozwalał na ułatwieniu młodzieży poznania i zrozumienia nowych warunków społecznych przez powiązanie jej działalności z realnym życiem. „Szkoła pracy” miała być embrionalnym odwzorowaniem życia społecznego. Te nowe metody uczenia to nie tylko zdobywanie wiedzy, ale także uspołecznienie wychowanków. Natomiast dotychczasowa szkoła stosowała według Dewey’a zbyt drastyczne metody takie jak: kary, zachęty, zaś praca miała być tym narzędziem, które wyzwala w dzieciach wrodzone popędy społeczne, twórcze, badawcze i artystyczno-ekspresyjne.

O prawdziwości zdobytej wiedzy decyduje użyteczność tzn. czy jest ona niezawodnym instrumentem skutecznego działania. Prawdziwe jest wszystko co prowadzi do sukcesu, powodzenia w działaniu. W swojej szkole John Dewey zaproponował „pracę” jako źródło zdobywania i weryfikowania wiedzy, czyli uczenia się. Według Dewey’a istotą tego procesu było uczenie się w działaniu, a działanie jest ciągłym pokonywaniem trudności
i przeszkód, na które jest narażony młody człowiek. Pełne rozwiązywanie określonych problemów według Dewey’a stanowi „pełny akt myślenia”, który składa się z pięciu etapów:[7]/

  1. odczuwanie trudności,
  2. wykrycie jej i określenie,
  3. formułowanie sposobu możliwego rozwiązania (hipotez),
  4. wyprowadzenie wniosków z przypuszczalnego rozwiązania,
  5. sprawdzenie i zastosowanie.

Najdelikatniejszym ogniwem społeczeństwa jest dziecko i ono jest najbardziej narażone na trudności szybko rozwijających się nowych technologii, a także rozwój społeczeństwa demokratycznego. Osobnik w nowym społeczeństwie powinien sam sobie dawać radę i aby mu pomóc Dewey z etapów myślenia wyprowadza stopnie budowy lekcji, które odpowiadają etapom myślenia. Taką właśnie miała być idea nowej „szkoły pracy”, którą zaproponował
John Dewey.

            Idee „szkoły pracy” bardzo szybko znalazły żywy oddźwięk w Europie, a w szczególności w Niemczech, gdzie hasło aktywnej szkoły podjął i samodzielnie rozwijał Kerschensteiner. We Włoszech zastosowała je Maria Montesori do wychowania dzieci przedszkolnych.[8]/


[1] / J. Deway „Demokracja i wychowanie” str. V

[2] / Tamże str. VI

[3] / Tamże str. VI

[4] / J. Deway „Demokracja i wychowanie” str. VII

[5] / St. Kot „Historia wychowania”; „Reformy szkolne” str. 350 tom II Żak 1994

[6] / Tamże str. 350

[7] / J. Krasuski „Historia Wychowania” Zarys Syntetyczny. str. 154Warszawa 1989

[8] / St. Kot „Historia Wychowania”; „Reformy szkolne” str. 350 tom II Żak 1994