Tag Archives: pisanie prac

Zagrożenia wynikające z niekontrolowanego korzystania z komputera przez dzieci i młodzież

W rozdziale trzecim swojej pracy dyplomowej zwróciłam uwagę na możliwości jakie otwiera komputeryzacja przed nowoczesną szkołą. Nie można jednak nie wspomnieć o zagrożeniach, jakie niesie ze sobą szybki rozwój informatyki. W tym rozdziale przedstawię pewne zagrożenia, czyhające na młode pokolenie. Komputer może bardzo negatywnie wpływać na psychikę dziecka, a wtedy proces edukacyjny oraz wychowawczy, może zostać bardzo utrudniony lub wręcz zahamowany.

Gry komputerowe

Każde dziecko swój kontakt z komputerem zaczyna od gier. W większości gier przeważa przemoc.

Jak to wpływa na dziecko, nastolatka?

Zanim postaram się udzielić odpowiedzi na to pytanie rozważę, jak na tę samą grupę odbiorców oddziałuje telewizja. Z różnych sondaży wynika, że dzieci w ciągu roku oglądają na ekranach telewizorów tysiące morderstw. Lekarze alarmują, że te obrazy pustoszą psychikę młodego człowieka. Fakt, że telewizja ma ogromny wpływ na dzieci i młodzież nikogo dziś nie dziwi. Z przeprowadzonych badań wynika, że oglądanie scen agresji, ma ogromny wpływ na wzrost agresywności u dzieci. Na przykład, jak wynika z badań eksperymentalnych, korelacja między oglądaniem scen przemocy w wieku lat 8, a stosowaniem przemocy w życiu realnym jest wysoka.[1] Dzieci pod wpływem częstego oglądania brutalnych scen, nabierają przekonania, że jest to coś normalnego i reagują na nie obojętnie. Taka sytuacja ma miejsce ponieważ bodźce, które są często powtarzane przestają być stymulujące i znika reakcja fizjologiczna, która normalnie im towarzyszy. Telewizja może więc wpływać na zachowania agresywne młodzieży, ale uważam, że obecnie istnieje coś, co może jeszcze silniej oddziaływać na młody umysł, są to gry komputerowe. Oglądając telewizję dziecko biernie odbiera obrazy przemocy, w grach dziecko trenuje zachowania agresywne, jest to czynne odbieranie bodźców negatywnych. Gdy coś wykonujemy wielokrotnie to robimy to coraz sprawniej a w końcu automatycznie. W grach dziecko samo dokonuje czynów agresywnych (morderstw, rozbojów), jest sprawcą efektów na monitorze. Na dodatek nie ponosi żadnych konsekwencji swoich czynów, siedząc wygodnie w fotelu nie ponosi żadnego ryzyka. Naukowcy twierdzą, że grający przeżywa „kontrolowaną utratę świadomości”, żyjąc w świecie fikcji otrzymuje pożywkę w postaci brutalnych morderstw, które można cofnąć ze świadomością, że tak naprawdę nie zabija się. Uśmiercone postacie wstają i gra zaczyna się od początku. Grający ma potem problem z prawidłowym rozróżnieniem granicy między śmiercią, a życiem, konsekwencją tego może być przeniesienie tych zachowań do realnego świata. Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że dziecko naśladuje to co widzi. Początkowo naśladuje rodziców, następnie rówieśników, bohaterów książkowych, a później postacie z gier, które często są brutalne i nieczułe. Negatywne postacie mogą stać się dla dziecka bohaterami, następstwem tego jest utożsamianie się z nimi. Systematycznie zatruwany aktami przemocy i agresji umysł uzależnia się od nich. Cierpienie drugiego człowieka nie jest w stanie poruszyć chorej duszy nastolatka. Pomimo, iż agresja jest symulowana, to i tak wpływa ona na psychikę dziecka. Każde dziecko żeby grać, musi identyfikować się z agresorem, czyli osobą, która dokonuje czynów przemocy. Następstwem tego może być obojętność na okrucieństwa, zatracenie moralnej wrażliwości. Młody człowiek może dojść do wniosku, że jeśli przemoc występuje tak powszechnie, to znaczy, że zachowania agresywne są normalne i usprawiedliwione, a na agresję należy reagować agresją. Trudno oczekiwać, aby taka osoba mogła w przyszłości prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie, właściwie reagować na zło i zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiego postępowania. Niebezpieczne w grach jest jeszcze to, że przemoc nie tylko nie jest karana, ale jest wręcz nagradzana. Nagroda, to dodatkowe punkty za pokonanie każdego przeciwnika, gracz  uważa wręcz, że odnosi sukces, jest najlepszy. Brutalność usprawiedliwiana jest walką w „słusznej sprawie.”

W grach masz wiele „żywotów”, grający czuje się panem i władcą. Dlaczego więc w życiu rzeczywistym nie postępować podobnie? Pytanie takie może nasunąć się nastolatkowi, codziennie trenującemu różne formy zabijania ludzi, zwierząt, potworów. Im więcej zabijesz tym więcej zdobędziesz punktów, jesteś najlepszy, rekordzistą. We własnym mniemaniu stajesz się „bohaterem”.

Czy zamiast kontaktu z brutalnością dziecko nie powinno być raczej oswajane z dobrem, życzliwością i pozytywnymi wartościami?

Przemoc to gwałt na duszy dziecka. Długotrwała konsumpcja prowadzi to ciężkich szkód fizycznych, intelektualnych, duchowych. Prowadzi do upośledzenia funkcji rodziny, społeczeństwa.

Niektóre gry są niebezpieczne z jeszcze innego powodu. Otóż są takie gry, w których gracz może wybrać czy będzie walczył po stronie dobra czy zła. Wybierając stronę zła młody człowiek utożsamia się z „siłami ciemności”. Na temat jednej z tego typu gier napisano „Celem gry jest zniszczenie pięknego świata szczęśliwych ludzi poprzez opanowanie kolejnych podziemnych korytarzy. Zło spod ziemi przedziera się do spokojnych miasteczek, pełnych gwaru bawiących się dzieci, stopniowo zmieniając je w pobojowiska, tlące się zgliszcza i siedliska chorób.”[2] Gracz może korzystać z całej armii potworów, bestii, gotowych zrealizować jego każde polecenie.

Innym niebezpieczeństwem na jakie narażone są dzieci, które dużo czasu spędzają na takich grach, to ograniczenie rozwoju wyobraźni, myślenia. W rozwijaniu tych umiejętności sprzyja czytanie bajek, w których istnieje możliwość wyboru między dobrem a złem, gdzie dobro zawsze tryumfuje. Taka rozrywka rozwija wyobraźnię, wyczula co jest dobre a co złe. Niestety telewizja i komputer wypierają książki. Przyczynia się do tego w dużym stopniu reklama. W czasopismach komputerowych przeznaczonych głównie dla młodzieży reklamowane są różne gry komputerowe. Młode umysły bombarduje się reklamami w rodzaju:

„Odgłosy – co tu mówić, trzeba to po prostu usłyszeć. Warkot karabinów maszynowych, odgłosy ginących żołnierzy, syk miotaczy, płomieni, nawet chrzęst gniecionych kości piechura pod gąsienicami czołgu – fascinating.”  „Ujrzenie komnaty, w której Butcher torturuje ludzi musi być szokiem. Zakrwawione ściany i podłogi, zwłoki rozpięte na ścianach i klamrach, ciała powbijane na pale, powyginane i poskręcane w przedśmiertnych męczarniach. To co na początku gry jest ewenementem pod koniec staje się regułą. Na zakrwawionych podłogach poniewierają się okaleczone, często bezgłowe nagie ciała. Atmosferę gry podkreśla jeszcze muzyka. Wyraźnie słyszymy jęki, westchnienia i szepty. Głos czasami jest tak sugestywny, że aż czasami ciarki przechodzą.”[3]

Warto się zastanowić nad pytaniem czy tego rodzaju gry powinny być udostępniane dzieciom, młodzieży?

Aby odpowiedzieć na to pytanie posłużę się wyznaniem młodego gracza.

„Mama z tatą oraz młodsza siostra leżą już dawno w wyrkach i nikt nie wie, że ja tu sobie wciągnąłem na głowę słuchaweczki, podkręciłem głośność na 300-watowym wzmacniaczu do połowy, zgasiłem światło i zasiadłem do gry. Grafika w grach jest już tak realistyczna, że po 20 minutach granica między akcją gry a rzeczywistością zaczyna się zacierać.”

Gracz traci kontakt z rzeczywistością, zaciera się granica między fikcją a realnym światem.

Gry „agresywne” charakteryzują się tym, że gracz walczy z różnymi postaciami (ludźmi, zwierzętami, potworami, itp.). W trakcie gry gracz używa najwymyślniejszego uzbrojenia: dzidy, rewolwery, piły tarczowe, broń laserowa itp. Dziecko w czasie zabawy widzi przeciwników, może na przykład obejrzeć „zabitego” przeciwnika z różnych punktów, może spojrzeć mu w oczy, podeptać zwłoki i zostawić krwawe ślady. Wszystko to uzupełniane jest odpowiednimi dźwiękami od krzyków, jęków, odgłosów, wybuchów począwszy, po muzykę oddającą atmosferę gry. Należy pamiętać, że sprzęt jest coraz lepszy, a efekty specjalne są coraz bardziej realistyczne.

Z przykrością trzeba stwierdzić, że przemoc wkradła się nawet do gier, które jeszcze nie tak dawno były od niej wolne, na przykład wyścigi samochodów. W grach tych coraz częściej oprócz wygrania wyścigu liczy się zdobycie po drodze punktów, na przykład za potrącanie pieszych. W jednej z tego typu gier maksymalną liczbę punktów można zdobyć za przejechanie kobiety prowadzącej wózek z dzieckiem. Czy to jest normalne, że dzieci w ten sposób spędzają wolny czas, a rodzice w tym czasie cieszą się, bo przecież dziecko siedzi cicho? Nawet w grach strategicznych polegających na budowaniu miast, tworzeniu infrastruktury i budynków mieszkalnych, uprzemysłowieniu, planowaniu rozwoju miast, itp. wkradła się przemoc. Dochodzi do tego wszystkiego walka i niszczenie cudzej własności i samego przeciwnika. Szacuje się, że obecnie około 95% gier można zaliczyć do gier agresywnych.

Jednak są jeszcze gry wolne od przemocy i takie też wpływają na psychikę młodego człowieka. Mają one bardzo pozytywny wpływ na młodych.  W grach tych można wybrać poziom trudności, daje to możliwość regulacji poziomu pobudzenia.  Wygrane wzmacniają w graczu poczucie własnej wartości. Z kolei porażki odbierane są przez dziecko w sposób mniej raniący dając równocześnie możliwość poprawienia swoich wyników. Dziecko może dążyć do mistrzostwa. W ten sposób można zredukować poczucie lęku, podnieść poczucie własnej wartości, poczucie sukcesu, podnieść sprawność, pobudzić wyobraźnię.

Obserwacja dziecka w czasie gry może dostarczyć informacji o przebiegu procesów myślowych dziecka, jego motywacji, strategii osiągania i wyznaczania celów, sposobie podejmowania decyzji, reakcjach na błędy i sukcesy.

Internet

Sieci komputerowe, internet są namacalnym dowodem niebywałego rozwoju techniki informatycznej. Z procesem tym wiąże się duże zainteresowanie młodego pokolenia użytkowników, nowinkami technicznymi. Co więcej nastąpiło dublowanie światów. Obok świata realnego powstał i coraz bardziej rozrasta się świat „wirtualny”. Dzięki temu światu wszystko to, co kiedyś było poza zasięgiem możliwości wielu ludzi, dzisiaj jest możliwe do zrealizowania. To co niedawno istniało tylko w świecie rzeczywistym, było czymś realnym, namacalnym, obecnie istnieje też wirtualnie. Wiele rzeczy, które były niegdyś możliwe do wykonania bezpośrednio w kontakcie z drugim człowiekiem, teraz możemy robić niejako „zaocznie”, na odległość, czyli wirtualnie. W tym wymyślonym świecie możemy zwiedzać: muzea, wystawy malarstwa, uczestniczyć w konferencjach naukowych, hodować zwierzątko, prowadzić pogawędki na żywo (IRC) itp.

Czy kryje się za tym jakieś niebezpieczeństwo? Nastolatek zamiast czuć się obywatelem zwyczajnego, trójwymiarowego świata, może dojść do wniosku, że woli być obywatelem świata wirtualnego.

Do najistotniejszych cech przebywania w rzeczywistości wirtualnej należy interakcyjność wysyłanych i odbieranych sygnałów oraz teleobecność (telepresence) czy też złudzenie teleobecności, polegające na wrażeniu, iż jest się właśnie „tam”. Z kolei, aby uzyskać wspomniane złudzenie „bycia tam”, potrzebne jest tzw. kompletne zanurznie (impresion) – przynajmniej co ważniejszych zmysłów, zwykle dotyczy to wzroku i dotyku.[4] Osoba, która często żegluje po sieci zaczyna po pewnym czasie odczuwać, że rzeczywistość wirtualna to dla niej świat rzeczywisty. W tym momencie pojawia się poważny problem i należy taką osobę skierować do terapeuty.

Internauta (osoba żeglująca po sieci), może odczuć na sobie niektóre lub wszystkie z psychologicznych właściwości sytuacji związanej z przebywaniem w tejże cyberprzestrzeni. Należą do nich:

  • ograniczenie doświadczeń,
  • elastyczność tożsamości i anonimowość,
  • zrównanie statusu użytkowników,
  • przekraczanie ograniczeń przestrzennych,
  • rozciąganie i zagęszczanie czasu,
  • zwiększona dostępność kontaktów,
  • możliwość pernamentnego zapisu interakcji,
  • zmienione stany świadomości przypominające marzenia senne,
  • przeżycia typu „czarne dziury” (black holes experiences – to kiedy urwie nam się kontakt).[5]

Pornografia

Jednym z niebezpieczeństw czyhających na młodych w ogólnoświatowej sieci internet jest pornografia. Wystarczy kilka razy kliknąć myszką by nie wychodząc z domu nasze dzieci mogły bez problemu oglądać najtwardszą pornografię. Jak to może wpłynąć na psychikę dziecka? Zanim postaram się odpowiedzieć na to pytanie przybliżę sam problem pornografii, odpowiem na pytanie, co to właściwie jest i jak może wpływać na człowieka?

Pornografia obejmuje wszelkie opisy, obrazy, zdjęcia czy filmy służące wywołaniu podniecenia seksualnego. Ukazuje intymność człowieka w sposób prymitywny. Pornografia wypacza obraz miłości i pozbawia odpowiedzialności za drugiego człowieka. To bardzo niebezpieczny proceder zwłaszcza dla młodych osób. Działanie pornografii można porównać do działania narkotyku. Osoba, która jej ulega szuka coraz to silniejszych bodźców do podniet, gdyż przyzwyczaja się do oglądania nieprzyzwoitych obrazów. Wyobrażenia seksualne pobudzone przez brutalną pornografię mogą sprawić, że młoda osoba czuje się przymuszona, by urzeczywistnić swe rojenia.

„Syndrom pornografii” według prof. Victora B. Cline z Uniwersytetu Utah składa się z czterech objawów:

  1. Efekt uzależnienia, który objawia się w chęci zdobycia nowych bodźców seksualnych, a napięcie seksualne bywa rozładowane przez masturbację.
  2. Efekt eskalacji prowadzi do poszukiwania materiałów bardziej wyrazistych, dewiacyjnych. Osoba, u której występuje ten efekt często wymusza na swym partnerze dziwacznych, dewiacyjnych zachowań seksualnych.
  3. Tracenie wrażliwości objawia się zobojętnieniem na szokujące treści, to co wcześniej wydawało się za nazbyt wulgarne zaczyna się akceptować, traktować za coś naturalnego.
  4. Wzrastająca tendencja do wcielania w życie zachowań oglądanych, niepohamowana swoboda płciowa, ekshibicjonizm, dewiacja.[6]

Pornografia uzależnia odbiorcę od sztucznych pobudzeń seksualnych. Wiele przykładów poświadcza, że kontakt z pornografią szkodzi nawet dorosłym, w wielu przypadkach prowadzi nawet do rozwodów. Pornografia przedstawiana jest za pomocą obrazów. Obraz potrafi bardzo mocno oddziaływać na rozwój dziecka. Łatwo wysunąć wniosek, że szkody jakie wyrządza w młodym umyśle są ogromne. Niektórzy uważają, że oglądanie pornografii powstrzymuje ich od nawiązywania bliskich kontaktów z innymi, skłania do fantazjowania, co nie sprzyja pielęgnowaniu silnych więzi ani radzeniu sobie z życiem w realnym świecie. Osoba uzależniona od oglądania pornografii zachowuje się kapryśnie, jest posępna, skryta, zamknięta w sobie, bez powodu wybucha gniewem. Czy taką rozrywkę można uznać za nieszkodliwą? Pornografia jest bardzo szkodliwa zwłaszcza dla dzieci i młodzieży.

Pogawędki w sieci

Wśród żeglujących po sieci bardzo popularne są tzw. pogawędki w sieci (IRC, kawiarenki, czat). Co to takiego? Pogawędki w sieci to rozmowy prowadzone z wykorzystaniem komputera. Siedząc bezpiecznie w swoim pokoju nastolatek może połączyć się z wybranym serwerem (komputer, który udostępnia określone usługi) i może na przykład wejść do jakiegoś wirtualnego pokoju. Zazwyczaj pokoje są tematyczne i jest ich bardzo dużo. Jeżeli jakiś użytkownik chce utworzyć własny pokój na wybrany temat może to bez problemu zrobić. Młodzi najczęściej odwiedzają pokoje, w których porusza się tematy takie jak: seks, randka, flirt, romanse, towarzyski, amorek itp. W tym okresie (okres dorastania) młodzi zaczynają rozglądać się za płcią przeciwną i pewnie dlatego wybierają właśnie takie pokoje. Rozmowa prowadzona w ten sposób, może być bardzo przyjemna, prowadząc do poszerzenia kręgu znajomych. Nie ma tu znaczenia odległość, kolor skóry, czy rasa. Czy wobec tego, za takimi rozmowami kryje się jakieś niebezpieczeństwo? Tak. W takich rozmowach konieczne jest zachowanie ostrożności. Nigdy nie wiemy, kto tak naprawdę znajduje się po drugiej stronie. Może się okazać, że rozmawiamy z psychopatą, pedofilem, bądź kimś podobnym. Takie osoby w wyrafinowany sposób potrafią podejść samotne dziecko, które ma problemy, czuje się odrzucone. Czasami w czasie takich pogawędek dochodzi do umówienia się na spotkanie. Niestety zdarzały się już przypadki, że ufne dzieci gdy przyszły na takie spotkanie stały się ofiarami zboczeńców. Można sobie jedynie wyobrazić spustoszenia powstałe w psychice tych dzieci.

Inne niebezpieczeństwo takich rozmów, związane jest z poczuciem bezkarności, wynikającym z faktu, że każdy internauta jest anonimowy, tak jakby założył maskę. Nikt go nie zna, nikt go nie widzi, może mówić co tylko chce. Czy nie jest to ogromna pokusa dla młodych do odgrywania zupełnie innej, wyzwolonej osoby? Obecnie popularne są wśród młodzieży pewne postawy, mianowicie:

  • człowiek „cool” w nic nie wierzy, ale to go nie martwi, bo on do niczego nie dąży, niczego nie potrzebuje. W życiu szuka jedynie przyjemności, a świat bliźnich dostrzega o tyle o ile mogą mu tej przyjemności dostarczyć,
  • człowiek sukcesu – ktoś kto od wczesnego dzieciństwa planuje swoją karierę (gotów jest jej podporządkować wszystko). Celem w życiu jest osiąganie przyjemności,
  • „twardy facet” jego atutem jest siła fizyczna, mocna osobowość, przedstawiana i rozumiana jako pospolite chamstwo.

Młodzi są skłonni przejawiać jedną z wymienionych wyżej postaw. Gdy będą ćwiczyć takie negatywne zachowania mogą je przenieść do świata realnego, domu, szkoły. Wystarczy wejść do wirtualnego pokoju by zobaczyć na własne oczy jakim „językiem” posługują się osoby młode, wtedy kiedy nie widzą ich rodzice, nauczyciele, znajomi ze świata realnego. Pogawędki w sieci, jak wynika z powyższych przemyśleń mogą, być niebezpieczne dla rozwijającego się człowieka.

Chaos informacyjny

Współczesny dorosły człowiek a tym bardziej młodzież musi codziennie przetwarzać mnóstwo informacji często sprzecznych i niespójnych. Tym samym jesteśmy zmuszani do przetwarzania nadmiernej liczby bodźców i radzenia sobie z przeciążeniem informacyjnym.

Internet zalewa nas kulturowymi śmieciami, w których od czasu do czasu można odkryć coś naprawdę wartościowego. Ile jednak trzeba zmarnować czasu, aby to odnaleźć? Czy dziecko potrafi samodzielnie odróżnić produkty kultury, te wartościowe od bezwartościowych?

Informacje, które do nas docierają, również te, które odbieramy przez internet wpływają na nasze poglądy, a w konsekwencji na postawy. Młody umysł otwarty jest na wszelkie informacje. Dzieci i młodzież są jednak odbiorcami nieprzygotowanymi pod względem intelektualnym, społecznym i moralnym na taki ogrom informacji przetworzonych, zinterpretowanych, opatrzonych komentarzem. Informacje te z reguły dotyczą oszustw, złodziejstw, gwałtów, morderstw. Pod wpływem tego chaosu informacyjnego, młody człowiek może ulec niekontrolowanemu procesowi kształcenia, zagrażającemu właściwemu spojrzeniu na życie oraz zdrowiu psychicznemu. Zbyt silne oddziaływanie na emocje – w technice wirtualnej – powoduje rozchwianie młodej psychiki i zatarcie się w wyobraźni różnic między światem medialnej ułudy a realną rzeczywistością. Dlatego tak ważne jest interpretowanie przedstawianych treści. Najlepiej gdy to zadanie będą realizować rodzice oraz nauczyciele.

W świecie zdominowanym przez technikę trudno nie popaść w pewne skrajności. Z jednej strony częste niekontrolowane przez dorosłych korzystanie z komputera może doprowadzić do uzależnienia młodego organizmu, z drugiej zaś strony pewne uprzedzenia bądź niepowodzenia mogą doprowadzić do panicznego strachu przed komputerem, czyli tzw. komputerofobii.

Uzależnienie od komputera

Uzależnienie obejmuje działanie, które utrudnia życie. Wszelkie używki mają jeden cel, poprawić nastrój osoby uzależnionej, pozwalają zapomnieć o przykrościach, o realnym świecie. Tak więc często za uzależnieniami kryją się ukryte problemy jednostki.

Ivan Goldber opisał jednostkę kliniczną IAD (Internet Addiction Disorder). „Choroba komputerowa” jest więc uznaną przez lekarzy dolegliwością. Choroba ta, to nic innego jak uzależnienie od urządzenia, a konkretnie od komputera. Dotknięte nią osoby, najczęściej młodzież, pozbawione dostępu do komputera, przeżywają stany identyczne z zespołem abstynenckim, są pobudzone, cierpią na zaburzenia snu, popadają w stany depresyjne, fantazjują na temat np. internetu.[7] Osoby uzależnione, aby osiągnąć satysfakcję, muszą poświęcać na żeglowanie po sieci coraz więcej czasu. Jeżeli ktoś zwraca im uwagę, że za długo siedzą przed komputerem, zaczynają kombinować, łącząc się z internetem po kryjomu, dokonują włamań na cudze konta, itp. Dane wskazują, że IAD dotkniętych jest około 10% wszystkich internautów.

Aby pokazać, że ten problem jest obecny już w naszym kraju, powołam się na przypadek chłopca hospitalizowanego w Centrum Odwykowym w Warszawie. Chłopiec ten znalazł się w szpitalu w stanie skrajnego wyczerpania.

„Ten osiemnastolatek nie był w stanie poruszać się o własnych siłach. Stwierdzono u niego częściowy zanik mięśni nóg, poważne skrzywienie kręgosłupa, znaczny stopień odwodnienia i wyniszczenia organizmu. Chłopak spędzał dziennie kilkanaście godzin przed ekranem komputera. Nie miał ochoty ani czasu na jakikolwiek ruch. Żal mu było czasu na jedzenie i picie. Twierdził, że nie wyobraża sobie życia bez swojego elektronicznego przyjaciela.”[8]

W magazynie CHIP podano, że około 35 tysięcy polskich użytkowników internetu (wszystkich internautów jest szacunkowo pół miliona) przejawia symptomy uzależnienia. Co takiego wpływa na to, że głównie młodzi ludzie padają ofiarą tego dość nietypowego uzależnienia? Ostatnie 20 lat charakteryzowało się szalonym tempem rozwoju techniki informatycznej. Każdego roku rozwój ten nasila się. Osoby, które chcą podążyć za tym wszystkim, czują ciągły niedosyt wiedzy. Aby pogłębić swoją wiedzę w tym temacie muszą spędzać przed komputerem wiele godzin. Internet to ogromna skarbnica wiedzy. Aby te nowe, ogromnie zajmujące wiadomości zdobyć, potrzeba czasu. Kończy się to wzrostem czasu spędzanego przed komputerem. Inną przyczyną  IAD wśród nastolatków jest zaburzony obraz samego siebie, zaniżone poczucie swojej wartości. Żeglując po sieci czują się bezpiecznie. W tym wymiarze nie ma dyskryminacji, wszyscy są równi. Jedyne kryterium wartości to umiejętność korzystania z zasobów sieci. Obecnie wiele rodziców coraz miej czasu poświęca swym dzieciom. W zamian za swoje towarzystwo kupuje pociechom drogie zabawki. Wśród tych zabawek coraz częściej na pierwszym miejscu jest komputer. Dziecko początkowo jest nim bardzo zafascynowane, spędza przed monitorem dużo czasu. Rodzice czują, że zrealizowali marzenia swych dzieci. Nie uświadamiają sobie jednak, jak niebezpieczna może okazać się ta zabawka, gdy dziecko korzysta z niej bez umiaru i bez kontroli rodziców. Gdy młoda osoba ma dodatkowo swobodny dostęp do internetu, niebezpieczeństwo jest jeszcze większe. Dziecko zamiast bawić się na świeżym powietrzu z rówieśnikami, spędza swój wolny czas przed komputerem. Żywych kolegów zamienia na elektronicznego przyjaciela.

W psychologii uzależnień rozróżnia się trzy strefy:

  • „zielona” obejmuje ludzi mało podatnych na uzależnienia, którzy korzystają z możliwości inernetu w sposób rozsądny, umiarkowany,
  • „pomarańczowa” obejmująca ludzi podatnych na uzależnienia, które potrafią jednak szybko się opamiętać i zawrócić z niebezpiecznej drogi,
  • „czerwona” oznacza osoby uzależnione, nie potrafiące bez pomocy z zewnątrz powrócić do normalności.

Każde uzależnienie charakteryzuje się tym, że nie można przejść ze strefy „czerwonej” do „ zielonej” czyli do całkowitego wyleczenia. Osoba, która wpadła w nałóg, będzie uzależniona do końca życia. Uzależnienie jest poważną chorobą, którą można jedynie zaleczyć tak, aby móc funkcjonować w społeczeństwie. Osoby, które uzależniły się od komputera, internetu, nigdy nie będą umiały korzystać z niego w sposób umiarkowany.

Objawy uzależnienia od komputera:

  • komputer włączony ponad dwie godziny dziennie,
  • w kontaktach z innymi rozmowy wyłącznie o grach, programach i parametrach komputerowych,
  • rezygnowanie ze spotkań z bliskimi, przyjaciółmi na rzecz siedzenia przed komputerem,
  • brak odbioru przyrody, piękna nieba, drzew, morza, gór,
  • w normalnych warunkach, osoba uzależniona od komputera czuje się jak w obcym środowisku,
  • osłabienie więzi rodzinnych, niezdolność do nawiązywania głębszego kontaktu psychicznego z drugą osobą.[9]

Wady wynikłe z niewłaściwego korzystania z komputera

Dzieci oraz młodzież coraz częściej mają wady postawy, są słabsze pod względem fizycznym i psychicznym. Niewłaściwe i zbyt długie przesiadywanie przed komputerem pozbawia je ruchu, co może doprowadzić do wad kręgosłupa, wzroku, osłabienia systemu nerwowego, niewłaściwego rozwoju fizycznego. Dzieci takie często tracą zdolność koncentracji, mają osłabione wyższe funkcje myślenia, występuje u nich zaburzenie zmysłu równowagi, mowy, pozbawione są wyobraźni oraz zdolności komunikowania się z rodziną i rówieśnikami.

Podsumowanie [pracy dyplomowej]

W XXI wieku nauczyciele i rodzice, osoby, które biorą czynny udział w procesie edukacyjnym i wychowawczym dzieci i młodzieży, stawiani są przed nowymi, trudnymi decyzjami. W niniejszej pracy wykazałam, że komputer, który jest namacalnym dowodem postępu cywilizacyjnego, może przyczynić się do rozwoju dziecka. Zastosowanie tego urządzenia w edukacji stanowi źródło nowych możliwości w przekazywaniu wiedzy w sposób bardziej przyjazny dzieciom. Nauczyciele muszą pamiętać o tym, że szybkie tempo przekazywania informacji oraz ich ogromna ilość mogą powodować nierówność szans edukacyjnych. Wśród uczniów, jedynie niektórzy znajdą się wśród geniuszów komputerowych. Zdecydowana większość, po kilku próbach może ulec zniechęceniu, a to może prowadzić do kompleksów. Popularność komputerów sprawia, że uzdolnienia multimedialne (tak jak, np. talent muzyczny) wyraźnie różnicują dzieci i młodzież w jej dostępie do wiedzy. Dlatego bardzo ważne jest, aby nauczyciele o tym pamiętali i w czasie lekcji, w miarę swoich możliwości, starali się niwelować tę nierówność. Mogą, na przykład poświęcać więcej uwagi uczniom, którzy nie mają w domu komputera.

W obecnej trudnej pod wieloma względami sytuacji społecznej i ekonomicznej, rodzice coraz częściej poświęcają się pracy zawodowej. Wychowaniem dzieci zajmuje się telewizja, komputer. W ten sposób młodzi są pozbawiani poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, miłości. Proces wychowawczy jest zakłócany przez nowe,  niewidzialne środowisko – wirtualne. To środowisko ma ogromny wpływ na młode pokolenie. Dlatego rodzice powinni poważnie zastanowić się nad zakupem komputera. Powinni zadać sobie pytanie, czy są w stanie nadzorować dzieci w czasie korzystania z tego urządzenia. Tylko wtedy ich pociechy będą mogły właściwie korzystać z osiągnięć cywilizacji.

Bibliografia [pracy dyplomowej]

  • Adamczyk M., Generacja Q – pokolenie przemocy, [w:] Remedium nr 4, Warszawa 1998, Miesięcznik poświęcony promocji zdrowego stylu życia i profilaktyce.
  • Braun-Gałkowska M., Wpływ gier komputerowych na psychikę dzieci, [w:] Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze nr 8, Warszawa 1997, WSiP.
  • Fryc-Piętak D. Mass-media a zachowanie seksualne, [w:] Wychowawca nr 6, Kraków 1995, Miesięcznik nauczycieli i wychowawców katolickich.
  • Godlewski M., Krawcewicz S., Wołczyk J., Wujek T., Pedagogika, Warszawa 1978, PWN
  • Kozielska M., Techniki komputerowe w nowoczesnym kształceniu zawodowym., [w:] Szkoła Zawodowa nr 3, Warszawa 2000, WSiP.
  • Litwin W., Komputery, internet, multimedia., [w:] Języki Obce w Szkole nr 5, Warszawa 2000, CODN
  • Moczydłowska J., Uzależnienie od komputera i internetu, [w:] Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze nr 4, Warszawa 1999, WSiP.
  • Mudyń K, Cyberprzestrzeń w technoświecie, [w:] Charaktery nr 9, Warszawa 2000, PWN.
  • Suchodolski B., Wychowanie dla przyszłości, Warszawa 1959, PWN
  • Szypielewicz L., Internet jako płaszczyzna współpracy nauczyciela i ucznia., [w:] Języki Obce w Szkole nr 5, Warszawa 2000, CODN.
  • Szypryt J., Technologia informacyjna w edukacji., [w:] Szkoła Zawodowa nr 2, Warszawa 1998, WSiP.
  • Wiater M., Przemoc na ekranie komputera, [w:] Nowa Szkoła nr 7, Warszawa 1998, WSiP.

Przypisy

[1] Braun – Gałkowska M., Wpływ gier…, op. cit.

[2] Wiater M.,  Przemoc na ekranie komputera, [w:] Nowa Szkoła nr 7, Warszawa 1998, WSiP.

[3] Braun-Gałkowska M., Wpływ gier…, op. cit.

[4] Mudyń K., Cyberprzestrzeń w technoświecie, [w:] Charaktery nr 9, Warszawa 2000, PWN.

[5] Mudyń K. Cyberprzestrzeń…, op. cit.

[6] Fryc-Piętak D., Mass-media a zachowanie seksualne, [w:] Wychowawca nr 6, Kraków 1995, Miesięcznik nauczycieli i wychowawców katolickich.

[7] Moczydłowska J, Uzależnienie od komputera i internetu, [w:] Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze nr 4, Warszawa 1999, WSiP.

[8] Moczydłowska J.,  Uzależnienie…, op. cit

[9] Adamczyk M., Generacja Q – pokolenie przemocy., [w:] Remedium nr 4, Warszawa 1998, Miesięcznik poświęcony promocji zdrowego stylu życia i profilaktyce.

John Dewey – twórca nowego kierunku w pedagogice i szkoła pracy

John Dewey urodził się 20 października 1859 r. w miejscowości Burlington w Stanach Zjednoczonych Ameryki, umarł zaś w 1952 r. w Nowym Yorku. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął studia na uniwersytecie w Vermont, gdzie szczególnie interesował się filozofią oraz zagadnieniami ewolucjonizmu. Po dwóch latach John Dewey wstąpił na uniwersytet w Baltimore celem dalszego specjalizowania się w dziedzinie filozofii i pedagogice.[1]

Był czołowym przedstawicielem pragmatyzmu, a zarazem twórcą jego odmiany zwanej instrumentalizmem. John Dewey głosił, że cała wiedza i działalność ludzi pełnią jedynie funkcje instrumentalne, które stanowią narzędzia służące przystosowaniu się do otaczającego środowiska i opanowaniu go. W oparciu o filozofię Darwina był on skłonny do pojmowania myśli ludzkiej jako narzędzia w walce o byt i z tej racji używał na określenie własnej pozycji filozoficznej chętniej nazwy „instrumentalizm” niż „pragmatyzm. Rozszerzał pojęcie instrumentalizmu i ukazywał myślenie jako swoiste „narzędzie” wzrostu jednostki. Jeśli łopata jako narzędzie miało służyć do wykonania określonego zadania, aby osiągnąć pewien cel, to myślenie jest tym narzędziem, które ma wykonać określoną pracę, aby doprowadzić jednostkę do określonego celu. Tym celem jest wzrastanie jednostki poprzez doświadczenie, które jako proces zdobywania poprzez ludzi wiedzy o świecie i o samym sobie ma doprowadzić jednostkę do rozwoju.

            Po zakończonych studiach w 1884 r. Deway uzyskał tytuł doktora i rozpoczął wykłady na uniwersytecie w Minesota, później w Michigen.[2]/ Z tego okresu pochodzą pierwsze książki Dewaya, a mianowicie podręcznik o psychologii (1887) oraz dwa tomy poświęcone etyce (1891,1894).[3]/

            W XIX i XX wieku ożył kierunek zwany naturalizmem pedagogicznym. Badania psychologiczne potwierdzały tezę o spontanicznym, nieskrępowanym i naturalnym rozwoju psychiki dziecka. Według założeń pedagogiki naturalistycznej proces wychowania jest zjawiskiem naturalnym, analogicznym do innych zjawisk przyrodniczych.

Natura dziecka z gruntu jest dobra, a wychowanie ma dążyć do jego zachowania. Zatem należy pozostawić dziecku swobodę działania, usunąć z wychowania przymus i dążenie do urobienia jego psychiki według jakichkolwiek wzorów. Cele wychowania powinna wyznaczać natura dziecka, jego indywidualność, zainteresowania i zdolności.

Naturalizm oprócz błędów jak np. przekonanie o dobrej naturze małego dziecka wprowadził do pedagogiki też pozytywne elementy. Do najważniejszych zaliczyć trzeba przekonanie, że o skuteczności wychowania decyduje znajomość psychiki dziecka.

Innym kierunkiem, który odegrał dużą rolę w tworzeniu się teorii wychowania był socjologizm pedagogiczny. Wyrastał bezpośrednio z zainteresowań środowiskiem społecznym. Socjologizm pedagogiczny był całkowicie przeciwstawny koncepcji naturalistycznej. Jeżeli dla naturalistów istotą procesu wychowania była specyficzna dla każdego dziecka „natura”, to kierunek socjologiczny za główny czynnik rozwoju dziecka przyjął środowisko społeczne. Cele wychowania ustanawia społeczeństwo zgodnie
z interesem grupy, środowiska czy narodu. Zatem wychowanie jako proces społeczny nie może odbywać się poza społeczeństwem.

Integracji obu kierunków na gruncie nowego wychowania dokonał John Dewey. Twierdząc, że o wychowaniu decydują dwa równoważne czynniki: indywidualny i społeczny.

Taką szkołą miała być „szkoła pracy”.

Ażeby zobrazować okres w którym John Dewey działał i tworzył podwaliny nowego systemu nauczania powinniśmy w tym miejscu przytoczyć kilka faktów z historii Ameryki. Prawie na sto lat przed urodzeniem Dewey’a w 1787 r. została uchwalona Konstytucja Stanów Zjednoczonych, która weszła w życie wraz z 26 poprawkami. Konstytucja Amerykańska była  pierwszą w świecie (drugą była Polska Konstytucja 3 Maja z 1791), która określała zasady polityczne i społeczno-gospodarcze państwa, jego ustrój strukturę i kompetencje naczelnych organów władzy oraz podstawowe prawa i obowiązki obywatelskie. Określała, że ludność Stanów Zjednoczonych w sposób demokratyczny wybiera swoich przedstawicieli do Kongresu zaś prezydenta w pośrednim głosowaniu powszechnym. Formacją społeczno-gospodarczą Ameryki został kapitalizm, który jako sposób produkcji pozwalał na łączenie środków produkcji stanowiących własność klasy burżuazyjnej (kapitaliści) z najemną siłą roboczą pracowników pozbawionych tychże środków. System ten pozwalał na dużą konkurencyjność w wytwarzaniu produktów, a co za tym idzie na bardzo szybki rozwój gospodarczy kraju.

            W 1861 r. do władzy dochodzi znakomity polityk Abraham Lincoln. Był on głównym przeciwnikiem rozszerzania się niewolnictwa. Niewolnicy byli pozyskiwani w Afryce jako tania siła robocza, która nie wymagała dużych nakładów finansowych. Pomijając to, że taki sposób wyzysku człowieka był niezgodny z konstytucją amerykańską, należy zwrócić uwagę, że „nabyte ręce” nie sprzyjały rozwojowi przemysłu maszynowego. Wydaje się, że Lincoln dostrzegł to zagrożenie, gdyż taki system nie tylko uwłaczał człowiekowi, ale także prowadził nie do rozwoju państwa, ale do jego uwstecznienia. Za takim rozumowaniem może przemawiać fakt, że po wygraniu wojny secesyjnej (1861-1865) przez Północ nastąpiło zniesienie niewolnictwa w całym kraju zaś w następnych latach nastąpił szybki okres uprzemysłowienia Ameryki i wzrost kapitalizmu. Doniosłym wydarzeniem tego okresu była pierwsza w świecie samochodowa linia produkcyjna. W 1903 r. Henry Ford założył koncern samochodowy i na potrzeby produkcji opracował specjalne metody organizacji pracy i zarządzania w swojej firmie.

            Ekspansywny rozwój przemysłu maszynowego spowodował wzrost zapotrzebowania na ludzi wykształconych, którzy mogliby podołać wyzwaniu, jakie stawiały nowe wynalazki techniczne. Masowa produkcja fabryczna, dochodząca do niebywałej specjalizacji coraz bardziej pochłaniała człowieka, wyzyskując jego siły, czyniła zeń tylko narzędzie. W tej twardej rzeczywistości w walce o byt mogły się ostać tylko jednostki dobrze przygotowane do życia praktycznego. W takiej oto sytuacji politycznej i gospodarczej Ameryki zaczęły się rodzić nowe koncepcje filozoficzne, które miały pomagać ludziom w odnalezieniu własnej tożsamości.

W 1894 r. John Dewey przeniósł się do Chicago i wykładał na tamtejszym uniwersytecie aż do roku 1904. W tymże okresie powstało wiele programowych książek z zakresu pedagogiki, a mianowicie „Szkoła i społeczeństwo” (1899), „Szkoła i dziecko” (1902) oraz „Moje pedagogiczne credo” (1897).[4]/ Jako kierownik instytutu pedagogiki na tymże uniwersytecie stworzył on sobie teren doświadczeń wychowawczych i dydaktycznych, które starał dostosować do rosnących potrzeb amerykańskiego społeczeństwa. Punktem wyjścia rozumowania Dewey’a  do stworzenia nowej koncepcji wychowania było stwierdzenie ujemnego wpływu wielkomiejskich stosunków na rozwój pomysłowości i zamiłowania do pracy u dziecka.

W tej wielkiej pogoni za zdobyczami technologicznymi i spełnieniami marzeń ludzkości, Dewey dostrzegł, że człowiek powoli staje się instrumentem tych osiągnięć. Zatraca swoje człowieczeństwo i staje się, można tutaj śmiało powiedzieć, „cyborgiem”. Życie rodzinne obraca się tylko wokół pracy, a to z kolei nie pozwala na budowanie życia rodzinnego, a co za tym idzie i społecznego. Najbardziej w tym systemie są poszkodowane dzieci. Dewey stwierdził, że życie rodzinne przeniosło się do fabryk, a dzieci zostały pozbawione sposobności obserwowania, jak wytwarza się sprzęty domowe, środki żywności itp. Poprzez  pracę, która była wykonywana w domu dzieci uczyły się nie tylko wytwarzać proste roboty ale także uczyły się porządku, pilności, spostrzegawczości. Dewey patrząc na życie rodzinne postanowił ten schemat powielić i przenieść do szkoły jako nowy system nauczania. Słusznie zauważył, że dziecko poprzez wykonywanie prostych prac nie tylko uczy się wykonywać określone czynności manualne, ale przede wszystkim kształtuje swój charakter, osobowość i umiejętność współżycia społecznego.

Według Dewey’a nowy ruch w wychowaniu tak zwana „nowa szkoła” wywoła zmiany w pedagogice, że spowodują one „przewrót podobny do tego, jakiego dokonał Kopernik, gdy przesunął środek astronomiczny z Ziemi na Słońce. W tym wypadku dziecko staje się Słońcem wokół którego krążyć mają poczynania wychowawcze.[5]/ Zapowiadany przez Dewey’a „kopernikański przewrót” w pedagogice miał liczne i głębokie źródła oraz uwarunkowania. Eksperymentalna szkoła w swoich założeniach miała za zadanie uspołecznienie amerykańskiego wychowania oraz do nadania programowi nauczania praktycznego kierunku i powiązanie ich ze zdobyczami nauk ścisłych i dostosowanie do wymagań rozwijającego się przemysłu.

Koncepcja „nowego wychowania” oraz „szkoła pracy”  zrywała z dotychczasową tradycyjną szkołą. Dotychczasowa szkoła, twierdził Dewey zanadto sprzyja bierności ucznia i nie rozwija w nim naturalnego zaspokajania ciekawości. Tradycyjna szkoła uczy zbyt szablonowo, ogranicza zdolność dziecka tylko do tego czego uczą, co pokazują, a także przestała służyć dziecku jak i społeczeństwu – przeciwstawieniem miała być jego koncepcja szkoły kształcącej bystrość i aktywność, pobudzająca do myślenia, ruchu i działania,[6]/. Środowisko szkolne nie ma być miejscem tylko do pobierania lekcji, według Dewey’a szkoła winna stać się „naturalną formą życia społecznego”. Szkołę – zgodnie
z przeświadczeniem Dewey’a – przekształcić należy w embrionalne społeczeństwo.

W swojej szkole Dewey wprowadził jako podstawę szereg zajęć fizycznych, które nie miały za zadnie nauczania praktycznego posługiwania się narzędziami, ale także miały być wychowawczynią do czynnego udziału w społeczeństwie. Według Dewey’a tradycyjna szkoła poprzez swój totalitarny system nauczania wykształcała osobników egoistycznych. Z kolei nowy program był przeciwieństwem starego systemu, gdyż poprzez szkołę pracy dzieci uczyły się współpracy, udzielały sobie wskazówek, doradzały i pomagały. Równocześnie taki system pozwalał na ułatwieniu młodzieży poznania i zrozumienia nowych warunków społecznych przez powiązanie jej działalności z realnym życiem. „Szkoła pracy” miała być embrionalnym odwzorowaniem życia społecznego. Te nowe metody uczenia to nie tylko zdobywanie wiedzy, ale także uspołecznienie wychowanków. Natomiast dotychczasowa szkoła stosowała według Dewey’a zbyt drastyczne metody takie jak: kary, zachęty, zaś praca miała być tym narzędziem, które wyzwala w dzieciach wrodzone popędy społeczne, twórcze, badawcze i artystyczno-ekspresyjne.

O prawdziwości zdobytej wiedzy decyduje użyteczność tzn. czy jest ona niezawodnym instrumentem skutecznego działania. Prawdziwe jest wszystko co prowadzi do sukcesu, powodzenia w działaniu. W swojej szkole John Dewey zaproponował „pracę” jako źródło zdobywania i weryfikowania wiedzy, czyli uczenia się. Według Dewey’a istotą tego procesu było uczenie się w działaniu, a działanie jest ciągłym pokonywaniem trudności
i przeszkód, na które jest narażony młody człowiek. Pełne rozwiązywanie określonych problemów według Dewey’a stanowi „pełny akt myślenia”, który składa się z pięciu etapów:[7]/

  1. odczuwanie trudności,
  2. wykrycie jej i określenie,
  3. formułowanie sposobu możliwego rozwiązania (hipotez),
  4. wyprowadzenie wniosków z przypuszczalnego rozwiązania,
  5. sprawdzenie i zastosowanie.

Najdelikatniejszym ogniwem społeczeństwa jest dziecko i ono jest najbardziej narażone na trudności szybko rozwijających się nowych technologii, a także rozwój społeczeństwa demokratycznego. Osobnik w nowym społeczeństwie powinien sam sobie dawać radę i aby mu pomóc Dewey z etapów myślenia wyprowadza stopnie budowy lekcji, które odpowiadają etapom myślenia. Taką właśnie miała być idea nowej „szkoły pracy”, którą zaproponował
John Dewey.

            Idee „szkoły pracy” bardzo szybko znalazły żywy oddźwięk w Europie, a w szczególności w Niemczech, gdzie hasło aktywnej szkoły podjął i samodzielnie rozwijał Kerschensteiner. We Włoszech zastosowała je Maria Montesori do wychowania dzieci przedszkolnych.[8]/


[1] / J. Deway „Demokracja i wychowanie” str. V

[2] / Tamże str. VI

[3] / Tamże str. VI

[4] / J. Deway „Demokracja i wychowanie” str. VII

[5] / St. Kot „Historia wychowania”; „Reformy szkolne” str. 350 tom II Żak 1994

[6] / Tamże str. 350

[7] / J. Krasuski „Historia Wychowania” Zarys Syntetyczny. str. 154Warszawa 1989

[8] / St. Kot „Historia Wychowania”; „Reformy szkolne” str. 350 tom II Żak 1994

Alkoholizm i jego wpływ na dysfunkcjonalność rodziny

Alkoholicy to ludzie którzy nie są wstanie konsekwentnie kontrolować swego picia przez dłuższy czas i którzy nie mogą ręczyć za swe zachowanie po tym jak zaczną pić.

Rodzina z problemem alkoholowym przypomina mi pod pewnym względem stare chińskie przysłowie: „Najpierw człowiek sięga po kieliszek, potem kieliszek sięga po butelkę, potem butelka sięga po człowieka”. Jeśli butelka zacznie już „sięgać” po człowieka, widzimy jak człowiek ten, czyjś bliski, niszczy siebie, swoją rodzinę i innych. Bardzo szybko wtedy normalna rodzina zmienia się w dysfunkcjonalną, czyli taką, która nie spełnia już swoich naturalnych funkcji. Potwierdzają to badania B. Grzelak-Włodarskiej, która poddała analizie 34 placówki wychowawcze. Wynika z nich, że aż w 80-ciu % badanych rodzin, wskaźnikiem dysfunkcjonalności było zjawisko alkoholizmu. W sytuacji zaistnienia dysfunkcji w rodzinie najczęściej mamy do czynienia z uzależnionymi i niepożądanymi następstwami istnienia męża, ojca alkoholika i jego zachowań, degradujących własną osobowość, a równocześnie niszczących rodzinę. Jedna pijąca w rodzinie osoba, dostarcza wszystkim innym problemów życiowych, finansowych i uczuciowych. Pośrednio więc, cała rodzina styka się z szeroko rozumianym „problemem alkoholowym”.

Do naturalnych funkcji, których nie spełnia, lub spełnia w nie wystarczający sposób rodzina alkoholowa należy funkcja biologiczna. Często dzieci są niechciane i odrzucane. Niekiedy rodzice nawet odtrącają dziecko przerzucając odpowiedzialność za jego dalsze losy na państwo zrzekając się całkowicie lub częściowo swych praw rodzicielskich (na szczęście zdarza się to coraz rzadziej). Gdy alkoholikiem w rodzinie jest mąż ? żona nie może liczyć na jego oparcie w sprawach wychowania dzieci. Alkoholik to raczej jeszcze jedno duże dziecko niż mąż i ojciec- duże dziecko odporne na wychowanie i dostarczające najwięcej kłopotów, ogromu złości i rozpaczy. Taki stan rzeczy stwarza sytuacji ważnych braków. Braku stabilności, porządku życiowego, braku możliwości przewidzenia zdarzeń, a więc i planowania, braku kontroli nad własnym życiem.

Spełnianie funkcji poznawczych w rodzinie alkoholowej też daje dużo do życzenia. Nie są spełniane potrzeby dziecka takie jak pomoc w nauce czy zdobywaniu wiedzy. Matka, która w takich sytuacjach jest jedyną podporą rodziny, załamuje się pod wpływem nawału spadających na nią problemów, bądź ucieka w pracę by o nich nie myśleć. To może tylko przykład, nie reguła bo zazwyczaj matki w takich sytuacjach starają się być silne i nie dać poznać dziecku po sobie swojej bezradności, starają się nadrobić zaistniałe braki, lecz warunki nie zawsze na to pozwalają.

Nie wystarczająco zaspokajane są też potrzeby psychiczne tj. akceptacji, miłości, współdziałania, szacunku i dostatku w rodzinie. Osoba w niej żyjąca jest narażona na przeżywanie trudnych i przykrych emocji: bezradności, wstydu, poczucia winy, lęku, złości, żalu i poczucia krzywdy. Oczywiście jest też miejsce na radość, satysfakcję, miłość i wiele innych dobrych uczuć, są one jednak „wyspami na oceanie żalu, wstydu, lęku i winy”. Rodzina przeżywa ciągłą niepewność i huśtawkę nastrojów osoby pijącej, nigdy nie wie co dziś jej się spodoba a co nie gdy wróci na rauszu. Dziecko w takiej rodzinie czuje się nie chciane, nie kochane, niejednokrotnie wmawia się mu, że to przez nie ojciec pije. Tego rodzaju chaos sprawia, że dziecko odrywa się od rzeczywistości. Ucieka w książki, muzykę, marzenia i fantazję. Wobec braku realnej możliwości radzenia sobie z trudną rzeczywistością, która je otacza, tworzy złudną rzeczywistość, mającą jednak bezpieczny stopień uporządkowania. Efektem tego rodzaju przeżyć jest po prostu dostosowanie się do nienormalności, lecz jak trafnie powiedział jeden poeta: „Jeśli w domu nie nauczysz się odróżniać prawdy od fałszu, jakże poradzisz sobie sam w świecie w którym roi się od postępu?”.

Przemoc, ból i nadużycia seksualne to zdarzenia którym sprzyja, wyostrza i dramatyzuje alkohol. Rodzina bywa ofiarami i świadkami przemocy. Przeżywa przerażenie, obawę o życie swoje i swoich najbliższych, żyją w ciągłym strachu i niewiedzy co dziś może się zdarzyć. Ucieczką staje się dla nich wyjście do pracy, szkoły, czy nawet sklepu ?tam nie muszą się bać.
Zaniedbywane są też potrzeby kulturalne i estetyczne w rodzinach alkoholowych. Dzieci z takich rodzin wykazują niższe uspołecznienie i motywację do nauki, wykazują wyższe przyhamowanie i więcej zachowań antyspołecznych . Rodzina nie daje dziecku możliwości osobowego rozwoju i nie tworzy poczucia więzi, właśnie z tego typu rodzin wyrastają ludzie nieprzystosowani społecznie, podejmujący próbę bezdomności (ucieczka z domu rodzinnego).

Tadeusz Sakowicz w latach 1992-95 zbadał zachowania dzieci które uciekły z domu i przebywały w pogotowiu Opiekuńczym w Kielcach ?Białogonie. Z 833 osób w tym 263 dziewcząt i 570 chłopców (w wieku od 7 do 17 lat) tylko 21% pochodziło z rodzin niealkoholowych, natomiast 36.61% dzieci wychowywał ojciec- alkoholik ,pozostałe 24.37% to matki z nałogiem alkoholowym. Z tych badań wynikło także, że jedynym osobistym obciążeniem uciekinierów, które zostało rozpoznane są zaniedbywania w nauce szkolnej. Tylko 13.64% osób było bez opóźnień, rok opóźnienia miało 24.78%, dwa 25.51%, trzy 22.58%, cztery 9.09, pięć i więcej 4.40%. Braki tak ogromne zwłaszcza w szkole podstawowej dla wielu uczniów będą stałe i nieusuwalne. Jaka będzie więc przyszłość tych dzieci bez żadnego wykształcenia?

A co z córkami? Uciekając z takiego domu gdzie nie ma miłości, poczucia bezpieczeństwa, a doświadcza się nędzy- mogą zetknąć się poza rodziną z ludźmi odpowiedzialnymi i dobrymi, ale są również zdemoralizowani, którzy skrzywdzą- jak głośna na całą Polskę sprawa trzech policjantów z Bytomia, którzy „służbowe” pełniąc obowiązki gwałcili nieletnie dziewczynki z rodzin alkoholików. Jest to trudne doświadczenie, które wyrobi nieodwracalne piętno na ich dalszym życiu.

Te rodziny gdzie jest alkoholizm bardzo często rozpadają się, bowiem on jest główną przyczyną rozwodów w Polsce. Dane statystyczne wykazują, że problem spożywania nadmiaru alkoholu w Polsce jest wciąż bardzo duży i ciągle się nasila w miarę upływu lat, co przedstawia załączona przeze mnie tabela. Wynika z tego, że wraz ze wzrostem spożywania nadmiaru alkoholu, następuje też zwiększenie liczby rodzin dysfunkcjonalnych.

Tak więc widzimy, że alkoholizm i dysfunkcjonalność rodziny zawsze idą ze sobą w parze w mniejszym lub większym stopniu. Kompleksowe więc działanie powinny zdążać do przywrócenia rodzinie jej funkcjonalności. Wiąże się to z wychowaniem do życia w rodzinie i wspieraniem każdej rodziny, aby trwała i zapewniała rozwój swoim członkom. Duże znaczenie mają tutaj różne organizacje, stowarzyszenia, a także kościół, bo jak powiedział Jan Paweł II: „Przyszłość świata idzie przez rodzinę i pomyślność Polski może przyjść razem ze zdrową, miłującą się rodziną. Z każdą rodziną”.

Moją pracę chciałabym zakończyć dołączając przykładowy kwestionariusz, który być może pozwoli osobie zajmującej się leczeniem uzależnienia poznać przyczyny i dotrzeć do podstaw nałogu, a tym samym pomóc.

Bibliografia:

1. A. Szara:  „Zaspokajanie podstawowych potrzeb i zachowań  się w szkole dzieci z rodzin dysfunkcjonalnych”.

2. Cz. Cekiera: „Ryzyko uzależnień”.

3. W. Sztander: „Poza kontrolą”.  „Dzieci w rodzinie z problemem alkoholowym”.  „Pułapka współuzależnienia”.

Nauczyciel – przegląd historycznych funkcji

Termin nauczyciel ( nauczycielka) – to odpowiednio przygotowany specjalista do prowadzenia pracy dydaktyczno-wychowawczej ( nauczającej) w instytucjach oświatowo-wychowawczych, szkołach, przedszkolach, na kursach oraz w innych placówkach pozaszkolnych.
Z historycznego punktu widzenia termin nauczyciel obejmował i obejmuje również nauczycieli prywatnych, tj. mentorow, dozorców, guwernerów, korepetytorów. Funkcję „ nauczyciela” w dzisiejszych czasach może pełnić książka, telewizja, czasopisma, film, koncert.
Nauczyciel to także wychowawca i pracownik pedagogiczny związany ze szkolą lub placówką oświatowa, a także w placówkach wychowawczych, opiekuńczo- wychowawczych, leczniczych, leczniczo-wychowawczych i leczniczo- opiekuńczych, w zakładach poprawczych, schroniskach dla nieletnich,w ośrodkach metodycznych.
W dziejach każdego narodu spotykamy się z zawodem nauczycielskim. Poczynając od okresu dzikości – gdzie brak jest danych historycznych do bardziej cywilizowanego rozwoju. Należy jednak przypuszczać, że podobne potrzeby życiowe, warunki społeczno-gospodarcze powodowały do siebie zbliżone zasady organizacji.
Początki zawodu nauczyciela giną w mrokach dziejów. Wychowanie bowiem powiązane jest nie tylko z opieką nad potomstwem ale również z przygotowaniem dziecka do życia społecznego. Tę funkcję w prymitywnych strukturach społecznych spełniała starszyzna rodowa, magowie, kapłani. Byli nośnikami wiedzy, którą przekazywali nowym pokoleniom. Termin nauczyciel ( nauczycielka) – to odpowiednio przygotowany specjalista do prowadzenia pracy dydaktyczno-wychowawczej ( nauczającej) w instytucjach oświatowo-wychowawczych, szkołach, przedszkolach, na kursach oraz w innych placówkach pozaszkolnych. Termin nauczyciel ( nauczycielka) – to odpowiednio przygotowany specjalista do prowadzenia pracy dydaktyczno-wychowawczej ( nauczającej) w instytucjach oświatowo-wychowawczych, szkołach, przedszkolach, na kursach oraz w innych placówkach pozaszkolnych.
Z historycznego punktu widzenia termin nauczyciel obejmował i obejmuje również nauczycieli prywatnych, tj.mentorow, dozorców, guwernerów, korepetytorów. Funkcję „ nauczyciela” w dzisiejszych czasach może pełnić książka, telewizja, czasopisma, film, koncert.
Nauczyciel to także wychowawca i pracownik pedagogiczny związany ze szkolą lub placówką oświatowa, a także w placówkach wychowawczych, opiekuńczo- wychowawczych, leczniczych, leczniczo-wychowawczych i leczniczo- opiekuńczych, w zakładach poprawczych, schroniskach dla nieletnich,w ośrodkach metodycznych.
W dziejach każdego narodu spotykamy się z zawodem nauczycielskim. Poczynając od okresu dzikości – gdzie brak jest danych historycznych do bardziej cywilizowanego rozwoju. Należy jednak przypuszczać, że podobne potrzeby życiowe, warunki społeczno-gospodarcze powodowały do siebie zbliżone zasady organizacji.
Początki zawodu nauczyciela giną w mrokach dziejów. Wychowanie bowiem powiązane jest nie tylko z opieką nad potomstwem ale również z przygotowaniem dziecka do życia społecznego. Tę funkcję w prymitywnych strukturach społecznych spełniała starszyzna rodowa, magowie, kapłani. Byli nośnikami wiedzy, którą przekazywali nowym pokoleniom.

Najstarszy w dziejach- nauczyciel chiński rozpoczął swój zawód około 2200 lat p.n.e. i od razu został urzędnikiem państwowym stojącym wysoko w hierarchii społecznej. Jego pozycja zależała od ich wykształcenia ( największe zaszczyty posiadał, zatem kto przeszedł trudny 3 stopniowy egzamin naukowy).
W Indiach społeczeństwo było podzielone według religijnych- zasad świętych ksiąg Wed, na odcięte od siebie kasty. Tylko najwyższa z nich- kapłańska zwana braminami miała dostęp do kultury i wiedzy. Objaśniali oni przepisy ksiąg świętych, ustalali zasady moralne, pisali dzieła naukowe. Podobnie w Mezopotamii i Egipcie kapłani zajmowali je się nauczaniem.
U Żydów nauczyciel staje się rzeczywistym wychowawcą narodu, obrońcom i stróżem tradycji narodowej- nauczanie stanowiło urząd święty.
Na ziemiach greckich zawód nauczyciela pojawia się w 9 i 8 wieku p.n.e. jest nim wędrowny śpiewak- aoid, uznawany w tym czasie za mędrca. Zajmował się tylko nauczaniem synów królewskich, a natomiast wychowanie spoczywało na rodzinie.
W okresie „oświecenia greckiego” czytanie i pisanie stało się bardziej powszechne i tanie. Mogli z niego korzystać wszyscy, z stąd też status takiego nauczyciela był niski. Funkcje tą często wypełniali niewolnicy.
W Rzymie był nim niewolnik-wyzwoleniec, którego nazywano pedagogiem- pedagogus- prowadzący chłopca. Wychowaniem młodzieży w Sparcie zajmował się każdy dorosły obywatel, a nie niewolnik. Większym autorytetem społecznym cieszyli się nauczyciele ( tzw. nauk wyższych- filozofii i retoryki). Posiadali też dość wysokie dochody. Początkowo jedynie u sofistów fakt przyjmowania zapłaty za nauczanie ( mądrości i cnoty) stawiało ich niżej niż wolnych. Filozofowie owego czasu i ich szkoły
( Sokratesa, Platona, akademii platońskiej, Arystotelesa i jego lykejonu) uprawiający „naukę dla nauki’ w sposób amatorski zajmowali wysoką pozycję społeczna. Sztukę nauczania traktowano raczej jako „ dar”.
Wysokie wymaga nauczycielom stawiał Kwintylian, żyjący w I wieku naszej ery. Głosił on pogląd, iż nauczyciel powinien być dobrze przygotowany pod względem naukowym i metodycznym, również do nauczania elementarnego. Był zwolennikiem szkoły publicznej a nie prywatnej. Wydał dzieło” O wychowaniu mówcy”.
Po upadku Cesarstwa Rzymskiego, stopniowo, choć z początkowym oporem kościół zaczął zwracać uwagę na kształcenie młodzieży. Pracą tą zajęły się klasztory- nauczycielem był zakonnik. W VII wieku rozpoczęto kształcenie kleru. Szkołą kierowali biskupi, później scholastycy.
W XII wieku powstają uniwersytety, najwcześniej w Bolonii, Paryżu i Oxfordzie. Na uniwersytetach istniały 3 zasadnicze fakultety teologiczny, medyczny i prawny, nadające stopień doktorów uprawniające do nauczania oraz wydział filozoficzny poświęcony 7 sztukom wyzwolonym ( gramatyka, retoryka, dialektyka, arytmetyka, muzyka, astronomia i geometria) dające stopień magistra, co również oznaczało uprawnienia nauczyciela. W okresie renesansu rozwija się kształcenie nauczycieli do nauczania średniego i elementarnego. Nauczyciele ci byli niedoceniani, wyśmiewani w satyrach. W dalszym ciągu nie było dydaktyki.
Znacznie później, bo w XVII i XVIII wieku powstają założone przez jezuitów tzw. Braci Szkółek Chrześcijanskich, pierwsze seminaria nauczycielskie przygotowujące nauczycieli do nauczania elementarnego i średniego. Twórcą pierwszego seminarium jezuickiego był Jan Chrzciciel de la Salle. W seminarium uczono w języku ojczystym i dopuszczano świeckich. Wcześniej, bo w XV wieku organizatorem życia humanistycznego we Włoszech był Vittorino da Feltre, XVI – Johan Sturm. Ten ostatni założył w Strasburgu gimnazjum, którym kierował przez 45 lat.
XVII wiek to okres działalności wybitnego pedagoga Jana Amosa Komeńskiego- twórcy systemu pedagogicznego. Domagał się on powszechnego nauczania i wychowania. Opracował system jednolitego szkolnictwa dla całej ludności, a dydaktyka zaczęła rozwijać się na podstawach naukowych. Dokonał analizy procesu nauczania i określił nowe podstawowe zasady nauczania. Twierdził, iż proces nauczania by był skuteczny musi opierać się na znajomości procesu poznania ludzkiego i kształtowania rzeczywistości. Tak ambitne założenia pedagogiczne wymagały odpowiednio przygotowanych do nauczania -nauczycieli, co wiązało się ze stworzeniem zakładów kształcenia nauczycieli.
Komisja Edukacji Narodowej powstała w Polsce 14.10.1773 roku i była państwową naczelną władza szkolna, niezalezna od czynników kościelnych. Fundusze na jej działalność pochodziły z przejętych przez państwo dóbr pojezuickich. Powołana przez sejm Rzeczypospolitej stanowla jak gdyby ministerstwo oświaty. KEN tworzy stan akademicki – pierwszy w Europie zawodowy związek zrzeszający profesorów i nauczycieli szkol średnich. Komisja Edukacji Narodowej powołuje przy wileńskiej i krakowskiej Szkole Głównej studia dla kandydatów do stanu akademickiego. Troszczy się o przygotowanie nauczycieli do szkol parafialnych, wytycza wskazówki dla nauczycieli wiejskich, tworzy seminaria, wydaje napisaną przez Piramowicza w 1787 roku „ Powinności nauczyciela”.
Oświecenie wnosi zrozumienie kwestii specjalnego przygotowania nauczycieli do każdego szczebla nauczania. Zawód nauczycielski powstaje jako zawód świecki.
XIX wiek wnosi kształcenie kształcenie nauczycieli dla szkol początkowych w seminariach nauczycielskich – są to zakłady typu średniego. Pierwszym organizatorem i dyrektorem seminarium nauczycielskiego w Niemczech był Adolf Disterweg- zwolennik Pestalozziego ( stworzył podstawowy system kształcenia nauczycieli do szkół średnich.
Disterweg utworzył seminaria w Dusseldorfie i Berlinie, był autorem „ Przewodnika dla nauczycieli niemieckich” 1834. Dbał o kształcenie i doskonalenie nauczycieli oraz dbał o ich zawodowe interesy.
W tym samym czasie w Księstwie Poznańskim, na terenie Wielkopolski działa E. Estkowski- organizator i ideolog nauczycielstwa polskiego, twórca seminarium nauczycielskiego w Poznaniu oraz autor” Planu urządzenia” tegoż seminarium. Założył również „ Towarzystwo pedagogiczne” w Poznaniu,1848r był tez twórca i redaktorem pierwszego polskiego czasopisma pedagogicznego „Szkoła polska”.
Powstające w drugiej połowie XIX wieku liczne seminaria reprezentowały różny poziom nauczania; wiodącymi były seminaria galicyjskie.
Seminaria nauczycielskie dawały wykształcenie na poziomie zbliżony do średniego- były to średnie szkoły zawodowe pedagogiczne. Nie dawały jednak uprawnień do dla dalszego kształcenia uniwersyteckiego. Przyszli nauczyciele poznawali pedagogikę ( dydaktykę), psychologie jak również przedmioty szkoły elementarnej. Natomiast absolwenci uniwersytetów mogli nauczać w szkołach średnich ( gimnazjach). Istniała wiec duża dysproporcja miedzy nauczycielem gimnazjum a nauczycielem ludowym.
Twórca pedagogiki „naukowej” w XIX wieku w Niemczech był Johan Friedrich Herbart, profesor uniwersytetu w Królewcu, gdzie utworzył uniwersyteckie seminarium pedagogiczne dla kształcenia nauczycieli szkol średnich i wyższych oraz przy nim szkole ćwiczeń ( lekcje próbne). Pedagogikę swa oparł na etyce i psychologii, a wiec nauczyciel by mógł uczyć oprócz umiejętności dydaktyki wychowawczej powinien mieć przygotowanie pedagogiczne i psychologiczne. Twierdził, ze poznanie samego przedmiotu nauczania to za mało.
Podsumowując XIX wiek można powiedzieć, iż rośnie ranga i status społeczny nauczycieli. Nauczyciele staja się urzędnikami państwowymi, powoływanymi przez organa państwa, otrzymują emeryturę. Rośnie prestiż zawodowy tej profesji.
Wiek XX wnosi rozwój nauk pedagogicznych i psychologicznych, zostaje ”odkryte dziecko” a jednocześnie również „ odkryto nauczyciela”. W sposób rewolucyjny określono prawa dziecka, zapewniono mu pełny rozwój indywidualny, uznano jego prawa jak również sprecyzowano rolę i zadania nauczyciela. Rozwijają się badania nad osobowością nauczyciela, talentem i zdolnościami wychowawczymi. Gwałtowny rozwój naukowo-techniczny, gospodarczy i kulturalny wymaga obecnie od nauczyciela stałego podnoszenia poziomu wykształcenia w celu nadążenia za gwałtownie zachodzącymi zmianami. Szkolnictwo ma obecnie wyznaczony za główny priorytet – dostarczanie społeczeństwu wysoko wykwalifikowanych obywateli. Edukacja staje się w głównej mierze przygotowaniem do zawodu.

Ułatwiać to ma cybernetyzacja i technizacja procesów dydaktycznych w nowoczesnej szkole. Coraz częściej mówi się o dydaktyce nie jako o „sztuce” i nie jako o teorii nauczania i kształcenia, lecz jako o technologii nauczania. Sprawę komplikuje współczesny wymóg ustawicznego kształcenia się przez całe życie w celu nadążenia za gwałtownym postępem naukowo-technicznym. Wyraża to idea edukacji permanentnej.
Współcześnie od nauczyciela wymaga się, aby był dobrym specjalistą, budził w młodzieży zainteresowania, umiał korzystać w pracy z ułatwień, jakie daje postęp naukowo-techniczny, chciał i był animatorem różnych poczynań edukacyjno-kulturalnych, miał wyrobiona otwartą postawę, sam prezentował wartościową osobowość, chciał i był życzliwym doradcą zarówno uczniów jak i rodziców.

Co oznacza właściwa organizacja życia rodzinnego w odniesieniu do dziecka z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej?

Począwszy od lat czterdziestych psychiatrzy bardzo rozmaicie opisywali dzieci nadpobudliwe, ogromnie nieuważne i impulsywne. Przypisywano im minimalne dysfunkcje (mikrouszkodzenia) mózgu, dziecięcy zespół psychoorganiczny, reakcję hiperkinetyczną wieku dziecięcego, zespół nadpobudliwości psychoruchowej u dzieci. W ostatnich czasach mówi się o tzw. zespole nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi ADHD. Tak częsta zmiana nazwy odzwierciedla niepewność badaczy zarówno, co do przyczyny, jak i nawet do ścisłych kryteriów diagnostycznych tych zaburzeń.

Jednak od kilku lat naukowcy zajmujący się ADHD zaczynają lepiej rozumieć jego przyczyny i objawy. Odkryto, ze może on mieć podłoże genetyczne. Dzisiejszy pogląd na temat przyczyn ADHD różni się diametralnie od opinii z przed kilku zaledwie lat. Okazuje się, bowiem, że ADHD nie jest zaburzeniem uwagi jako takiej. Spowodowane jest ono raczej nieprawidłowym rozwojem obwodów neuronalnych, odpowiedzialnych za hamowanie i samokontrolę. Brak samokontroli prowadzi do upośledzenia innych ważnych funkcji mózgowych, zasadniczych dla procesów uwagi, w tym także zdolności do rezygnacji z natychmiastowej nagrody na rzecz większej, choć późniejszej gratyfikacji.

W zespole nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi wyróżnia się dwie podstawowe grupy objawów: Nieuwagę oraz kombinację dwóch rodzajów zachowań – nadaktywnych i impulsywnych. Dzieci są na ogół bardziej aktywne, roztargnione i impulsywne niż dorośli, a przy tym mniej konsekwentne i podatne na wpływy mało istotnych zdarzeń oraz zdominowane przez ludzi bądź przedmioty znajdujące się w bezpośrednim otoczeniu. Im dziecko młodsze, tym mniejszą ma świadomość czasu i tym niechętniej rezygnuje z zachcianek na rzecz przyszłej korzyści. Ale gdy takie zachowanie występują u dziecka znacznie częściej niż u jego rówieśników, są oznaką zaburzenia.

Prawdopodobieństwo pojawienia się ADHD jest, co najmniej trzykrotnie częstsze u chłopców niż u dziewczynek, przypuszczalnie, dlatego, że są oni genetycznie bardziej podatni na zaburzenia układu nerwowego niż dziewczynki. Typowy dla zespołu nadpobudliwości psychoruchowej wzorzec zachowań ujawnia się zwykle między trzecim a piątym rokiem życia, ale pierwsze objawy zaburzenia mogą dać osobie znać w różnym wieku: zdarza się, że stają się one widoczne w późnym dzieciństwie lub wręcz w okresie dorastania. Bardzo wiele osób cierpi na ADHD. Na podstawie licznych badań szacuje się, że na całym świecie zaburzeniem tym dotkniętych jest od 2 do 9.5% dzieci w wieku szkolnym.

Aby pomagać dzieciom (i dorosłym) cierpiącym na to schorzenie, musimy lepiej zrozumieć przyczyny tego zaburzenia. Ponieważ ADHD zaliczany był tradycyjnie do problemów związanych z uwagą, stąd niektórzy badacze wysunęli przypuszczenie, że źródłem tej dysfunkcji jest niezdolność mózgu do filtrowania konkurencyjnych bodźców czuciowych, np. wzrokowych i dźwiękowych. Jednak grupa naukowców pod kierownictwem Josepha A. Sergeanta z Amsterdamu wykazała ostatnio, że dzieci cierpiące na ADHD nie mają z tym kłopotów; przeszkadza im niemożność hamowania impulsywnych reakcji ruchowych na tego typu bodźce. Inni badacze odkryli z kolei odkryli, że dzieci cierpiące na zespół nadpobudliwości psychoruchowej gorzej sobie radzą z przygotowaniem odpowiednich odpowiedzi motorycznych na przewidywane zdarzenia i nie reagują na informacje zwrotne o popełnionych przez siebie błędach. I tak w powszechnie stosowanym teście badających czas reakcji dzieci z ADHD gorzej od innych przygotowują się po włączeniu lampki ostrzegawczej do naciśnięcia jednego z kilku klawiszy na klawiaturze komputera. Poza tym popełniwszy błąd w tego typu testach, nie zwalniają tempa ich wykonywania, co pozwoliłoby im ustrzec się przed dalszymi pomyłkami.

Szukając przyczyn, naukowcy przeprowadzili wiele badań. Na ich podstawie udało się ustalić, które obszary mózgu źle funkcjonują u chorych na ADHD, przyczyniając się być może do powstawania objawów tej choroby. Prace te wykazują, że z zaburzeniem związane są kora przedczołowa, część móżdżku oraz co najmniej dwa spośród pięciu skupisk neuronów znajdujących się w głębi mózgu, objętych wspólną nazwą jąder. Prawa kora przedczołowa bierze udział w „redagowaniu” zachowania, odpowiedzialna jest za odporność na zakłócenia (za koncentrację) oraz za rozwój samoświadomości i poczucia czasu. Jądro ogniste i gałka blada biorą udział w wyłączaniu reakcji automatycznych, co umożliwia korze mózgowej bardziej szczegółową analizę informacji, a także w koordynacji sygnałów czuciowych napływających do różnych jej obszarów. Nie wiadomo, co powoduje, że te struktury mózgowe są mniejsze u osób z ADHD.

Większość naukowców obecnie uważa, że zespół ten jest zaburzeniem poligenicznym – tzn. udział w jego powstaniu ma więcej niż jeden gen. Na przykład prawdopodobieństwo, że rodzeństwo dzieci cierpiących na ADHD będzie chore, jest 5 – 7-krotnie większe niż u dzieci z rodzin nie dotkniętym tym zaburzeniem. Ryzyko wystąpienia tego zespołu u potomka, jeżeli jedno z rodziców cierpi na tę chorobę, dochodzi nawet do 50%.

Powstanie ADHD wiązano też z wpływem czynników pozagenetycznych tj. wcześniactwo, picie alkoholu i palenie papierosów przez matkę w czasie ciąży, urazy mózgu, zwłaszcza uszkodzenie kory przedczołowej. Ale wszystkie te czynniki razem wzięte wyjaśniają nie więcej niż 20 – 30 % wypadków ADHD.

Podsumowując, etnologię podzielić możemy na: czynniki genetyczne, uwarunkowania psychospołeczne, urazy okołoporodowe, alergia pokarmowa, zatrucia np. ołowiem.

Jak to się dzieje, że obserwowane u dzieci cierpiących na ADHD defekty genetyczne i strukturalne mózgu prowadzą do charakterystycznych dla tego zaburzenia objawów? Najbardziej widocznym, a często bardzo uciążliwym dla otoczenia objawem nadpobudliwości jest nadmierna ruchliwość, wyrażająca się w stałym kręceniu się, bieganiu, podskakiwaniu, w zmianach pozycji, niemożności zachowania spokoju – w ciągłym niepokoju psychoruchowym dziecka.

W zabawach dzieci nadpobudliwych przeważa element ruchowy. Dzieci te wolą gonitwy, zawody, siłowanie się, odgrywanie scen z filmów pełnych ruchu, walk i strzałów, niż zabawy wymagające spokoju lub ograniczające ruch poprzez zasady i reguły. W takich sytuacjach dzieci nadpobudliwe przeszkadzają swoim kolegom, odrywają się od zabawy, nie uważają, kręcą się, a często wspólną zabawę porzucają. Ich nadpobudliwość przejawia się również w całym szeregu drobnych ruchów, jak manipulowanie przedmiotami, poprawianie garderoby, szarpanie włosów, czasem ogryzanie paznokci, lub kołnierzyków czy chusteczek do nosa oraz wykonywanie innych ruchów zbędnych w danej chwili. Wzmożone reakcje ruchowe dziecka nadpobudliwego są często następstwem jego nadmiernej pobudliwości emocjonalnej. Emocje i uczucia są siłą napędową działania ludzkiego. U osób zrównoważonych przejawy uczuć są opanowane lub modyfikowane w zależności od oceny sytuacji, w jakiej się pojawiły. Dzieci, a szczególnie te młodsze, nie są jeszcze zdolne do tego rodzaju samodzielnej oceny, a więc i reakcje emocjonalne bywają nie współ mierne do przyczyn wywołujących je. Czynnikiem regulującym są przede wszystkim dorośli, którzy od wczesnego dzieciństwa uczą dziecko hamowania, opanowania reakcji uczuciowych niewłaściwych z punktu widzenia społecznego. U dzieci nadpobudliwych psychoruchowo z różnych powodów nie dochodzi do pełnego zrównoważenia stosunku między reakcjami emocjonalnymi a ich przyczyną. Obserwujemy u nich zachowanie świadczące o nadmiernej pobudliwości emocjonalnej przejawiającej się w postaci wybuchów złości, impulsywnego działania, łatwego obrażania się, płaczliwości, którym towarzyszy nasilona aktywność ruchowa. Zwraca się uwagę na zmienność (labilność) nastrojów przechodzących od radosnego podniecenia do smutku i gniewliwości. Reakcje uczuciowe tych dzieci wskazują na pewną niedojrzałość emocjonalną i odpowiadają reakcjom dzieci znacznie młodszych. Niezrównoważenie emocjonalne i niedojrzałość uczuciowa powodują, że dzieci nadpobudliwe są mało odporne na sytuacje trudne, łatwo zniechęcają się tracą zapał, zaczynają działać w sposób niezorganizowany, porzucają rozpoczęte zadania. Nadpobudliwość przejawia się również w działalności umysłowej dziecka. W tym zakresie obserwuje się objaw, który przez Pawłowa nazwany został „wzmożonym odruchem orientacyjnym” Manifestuje się on kierowaniem przez dziecko uwagi na każdy bodziec płynący z otoczenia.

Obserwować możemy też w pierwszych latach życia dziecka, ż funkcje wykonawcze mają charakter zewnętrzny: próbując zapamiętać zadanie czy starając się rozwiązać problem, dziecko może mówić do siebie na głos (monologizować). W miarę dojrzewania czynność ta ulega uwewnętrznieniu (internalizacja). Funkcje wykonawcze obejmują cztery grupy aktywności umysłowej. Pierwsza to pamięć operacyjna, polegająca na przechowaniu w mózgu informacji, dopóki pracuje on nad zadaniem, nawet, gdy nie istnieje już bodziec stanowiący jej źródło. Takie zapamiętywanie jest niezbędne, aby uświadomić sobie upływ czasu i dla zachowania nastawionego na osiągnięcie celu. U osób cierpiących, na ADHD każda z tych funkcji jest upośledzona.

Druga funkcja wykonawcza to internalizacja monologów. Trzecia z kolei to kontrola emocji, motywacji i stanu pobudzenia. Ostatnia funkcja wykonawcza, rekonstruowanie, to w istocie dwa niezależne procesy; rozkładanie obserwowanych zachowań na składowe i ponownie ich łączenie w nowe, nie nabyte wcześniej w doświadczeniu działanie. To właśnie umiejętność rekonstruowania sprawia, że człowiek jest istotą niezwykle elastyczną i twórczą; dzięki niej potrafi zbliżyć się do celu bez konieczności uczenia się na pamięć wszystkich potrzebnych do tego kroków.

Jeżeli prawdą jest, że przyczyną, ADHD są zaburzenia mechanizmu hamowania zachowania, opóźniające z kolei nabycie zdolności uwewnętrzniania i realizowania czterech opisanych funkcji wykonawczych, to dzieciom z nadpobudliwością możemy pomóc organizując im lepiej środowisko zewnętrzne. Dzieci nadpobudliwe są dziećmi trudnymi, wymagającymi większego wkładu pracy, większej cierpliwości bardziej przemyślanego, konsekwentnego działania dla osiągnięcia pozytywnych rezultatów wychowawczych. Będąc uciążliwe, kłopotliwe, wprowadzają dorosłych w stan zdenerwowania, czasami nawet wyczerpania, wtedy zawodzi samokontrola, a zaczyna się samoobrona przed aktywnością dziecka.

Organizacja życia dziecka z ADHD powinna skupić się na zmianie metody wychowawczej. Wiąże się to z wieloma problemami, gdyż wymaga to od rodziców poświęcenia wiele czasu na pracę z dzieckiem. Najważniejszą rzeczą jest pozytywne wzmocnienie, czyli chwalenie dziecka za spokojną skoncentrowaną pracę i dobre wyniki. Nie rzadko dziecku trzeba towarzyszyć w każdej minucie, angażując go w drobne prace domowe i życie rodziny. Ważną rzeczą jest poświęcanie dziecku czasu, organizowanie zabaw, aktywny wypoczynek. Można dziecko zapisać do klubu sportowego, gdzie będzie miał możliwość wyładowania swojej energii i przebywania w gronie rówieśników. Trzeba pamiętać, że zwracanie uwagi na dziecko tylko w sytuacjach, gdy jest niegrzeczne jest nagrodą za jego niegrzeczność, – bo tylko wtedy rodzice poświęcają mu chwilę uwagi.

Organizacja życia rodzinnego w odniesieniu do dziecka z ADHD dotyczy również jego pobytu w szkole. Właściwe pokierowanie ich aktywnością, wykorzystanie jej dla celów społecznie użytecznych, może dać dobre wyniki wychowawcze. Wciąganie dzieci do współpracy z nauczycielami, umożliwianie im działania, pozwoli zaspokoić ich potrzeby. Dzieci te sprawdzają się w zadaniach typu: organizowanie wycieczki, wykonanie gazetki Itd. Można angażować dziecko w działania ruchowe, gdy tylko to jest możliwe (zetrzyj tablicę, przynieś kredę, rozdaj zeszyty itp.)

Istnieje też leczenie farmakologiczne zespołu nadpobudliwości psychoruchowej. Dzieciom podaje się leki poprawiające zdolność hamowania i regulowania impulsywnych zachowań, np. Ritalin. Działanie tych środków polega na hamowaniu transporterów dopaminergicznych, co daje dopaminie więcej czasu na związanie się z receptorami na docelowych neuronach. Leki te zapewniają poprawę zachowania u 70 – 90% dzieci, z ADHD w wieku powyżej 5 lat.Proponowany przeze mnie model wskazuje, że leczenie ADHD za pomocą psychostymulatorów a być może i leków przeciwdepresyjnych, w przypadku niektórych dzieci należałoby uzupełnić specjalnym treningiem dla rodziców i nauczycieli, obejmującym naukę skuteczniejszych metod radzenia sobie z problemem behawioralnymi cierpiących na to zaburzenie. Na przykład powinni oni częściej i nie zwłocznie konfrontować dziecko z konsekwencjami jego zachowania, przypominać mu i podpowiadać jak ma postępować, oraz lepiej organizować mu czas, korzystając z rozmaitych pomocy i wskazówek. Zarówno nauczyciele jak i rodzice muszą pomagać dziecku cierpiącemu na ADHD, przewidując za nie wydarzenia, rozkładając jego przyszłe zadania na prostsze, mniej odległe czynności i natychmiast nagradzać malucha. Celem wszystkich tych zabiegów jest eksternalizacja czasu, zasad i konsekwencji mających na celu zrekompensowanie choremu dziecku deficytu wewnętrznych systemów informacji i motywacji.

Internetowe strony historyczne w edukacji medialnej

Zjawisko globalnej cywilizacji  dociera do polskich szkół. Towarzyszą temu mięszane uczucia. Z jednej strony bezgraniczny i bezkrytyczny zachwyt nad nowymi mediami, z drugiej zaś pada sceptyczne pytanie o kolokwialnym zabarwieniu ,,Jak nie być głupkiem w globalnej wiosce?”. Ogólnopolski projekt „Internet dla szkół” powstał z inicjatywy naukowców z Wydziału Fizyki UW jesienią roku 1994. W marcu 1995 r. podłączono do Internetu pierwsze 17 szkół. Obecnie jest ich w Sieci ponad 7000 i stale przybywają nowe. Projekt Internet dla szkół uznany został w roku 1997 przez G7 Global Inventory Project za najlepszy projekt polski (a drugi w skali świata) realizujący wdrażanie idei Globalnego Społeczeństwa Informacyjnego. Kontynuacją tego projektu są realizowane obecnie projekty Interkl@sa i Internet w każdej gminie Korzystanie z internetu należy do najważniejszych umiejętności, które powinni zdobyć uczniowie u progu XXI wieku przygotowując ich do posługiwania się technologią informacji. Oto najważniejsze  zadania  stojące  przed reformowaną  polska  oświatą  w dziedzinie TI

  • Jednym z trzech najważniejszych celów reformy oświaty jest, zdaniem jej autorów, wyrównywanie szans edukacyjnych wszystkich uczniów. Internet ma olbrzymie znaczenie, jako czynnik wyrównujący te szanse: dla dzieci i młodzieży pochodzących ze środowisk wiejskich i małomiasteczkowych oraz dla uczniów niepełnosprawnych, dla których bariery fizycznej komunikacji stanowią przeszkody nie do przebycia w dostępie do nowoczesnej informacji. Możliwość pracy w domu stwarza tym ostatnim szanse na włączenie się do społeczeństwa obywatelskiego i daje poczucie bezpieczeństwa.
  • Umiejętność współpracy w grupach zadaniowych, często o charakterze międzynarodowym, jest zaliczana do podstawowych umiejętności współczesnego Europejczyka. Korzystanie z sieci komputerowej daje możliwość pracy z grupami rozproszonymi (np. mniejszościami narodowymi, młodzieżą specjalnie uzdolnioną). Współpraca poprzez internet pozwala na pracę w czasie wygodnym dla użytkowników, uczy odpowiedzialności za słowo i wymieniane informacje. Dzisiejsi uczniowie polscy będą pracować w strukturach Unii Europejskiej i w różnych organizacjach międzynarodowych. Już teraz więc należy myśleć o przygotowaniu ich do wykorzystywania Internetu, jako zasobów informacji i narzędzia komunikacji.
  • Wyposażenie szkół w pracownie informatyczne jest pierwszym krokiem na drodze do upowszechnienia dostępu do informacji. Niezbędne jest jednak przeszkolenie osób, od których stopnia wiadomości zależy powodzenie całego przedsięwzięcia. Dotyczy to przede wszystkim nauczycieli, którzy powinni być świadomi możliwości elektronicznych źródeł informacji i przekonani o użyteczności tych nowych metod pracy. Stosowane obecnie łatwe w obsłudze oprogramowanie powinno stać się cennym narzędziem pracy każdego nauczyciela. Szczególnie ważne jest to dla nauczycieli przedmiotów humanistycznych, którzy dotąd w niewielkim stopniu wykorzystywali komputery w procesie nauczania.
  • Proces dydaktyczno-wychowawczy szkoły musi być realizowany przy współpracy rodziców. Im także należy uświadomić pożytki wynikające z umiejętności właściwego wykorzystania komputerów i Sieci Internetu.

Obecnie MEN realizuje program „Pracownia internetowa w każdej gminie”, zakładający istnienie w każdej gminie szkolnej pracowni komputerowej posiadającej co najmniej 10 stanowisk, wyposażonej w komputery zgodne ze standardem IBM PC lub Apple McIntosh połączone siecią lokalną, z możliwością dostępu do sieci z każdego stanowiska. Pracownie te otrzymają oprogramowanie zapewniające uczniom (zgodnie z podstawami programowymi reformowanej szkoły) realizowanie celów edukacji i możliwość korzystania z technologii informacji. Autorzy projektu nie zapomnieli także o przygotowaniu nauczycieli: w każdej szkole biorącej udział w projekcie zostaną przeszkolone trzy osoby.

Pracownie założono, ale ich jakość pozostawia wiele do życzenia, a 10 komputerów na jedno gimnazjum to stanowczo za mało. Ministerialny przelicznik i komputer na 20uczniów jest bardzo optymistyczny i niestety odległy od  rzeczywistości, w której często  jeden komputer jest oglądany przez 80 uczniów.

A zatem w ciągu tygodnia każdy uczeń ma szansę spędzić samodzielnie przy komputerze 30minut W Polsce nie prowadzi się przy tym żadnych zakrojonych na szeroką skalę badań, czy multimedia rzeczywiście pomagają uczniom. MEN o to nie zabiega, pewnie z powodu braku pieniędzy, a KBN nie zajmuje się nauczaniem i dydaktyką, więc nie wyasygnuje na to żadnych funduszy. Kończąc ten pesymistyczny wstęp mogę stwierdzić ,,a jednak się kręci”, krok został postawiony we właściwym kierunku. Reszta zależy od mądrości samorządów lokalnych, gospodarności dyrektorów szkół i zaangażowania nauczycieli.

Przechodząc na grunt edukacji historycznej widzę niezwykłą atrakcyjność ,,historii z myszką i komputerem” dla dzieci i młodzieży. Szkoła powinna wykorzystać  młodzieńcze zainteresowanie nowoczesną technologią do: popularyzacji wiedzy historycznej, rozwijania zainteresowania przeszłością, kształtowania umiejętności posługiwania się różnorodnymi źródłami. Założenia te wynikają z podstawy programowej . W zakresie  edukacji czytelniczej i medialnej stawia ona  przed szkołą następujące cele i zadania.

Cele edukacyjne

  1. Przygotowanie do korzystania z różnych źródeł informacji.
  2. Umiejętność segregowania informacji i krytycznego ich odbioru.
  3. Rozbudzanie potrzeb czytelniczych.
  4. Przygotowanie do pracy samokształceniowej i wykorzystywania mediów jako narzędzi pracy intelektualnej
  5. Kształtowanie postawy szacunku dla polskiego dziedzictwa kulturowego w związku z globalizacją kultury masowej.

Zadania szkoły

  1. Rozpoznanie i umiejętne kierowanie zainteresowaniami literackimi uczniów.
  2. Tworzenie warunków do zdobywania informacji z różnych źródeł.
  3. Rozwijanie wiedzy o komunikowaniu się ludzi bezpośrednio i przez media.
  4. Ukazywanie zależności między formą i językiem mediów a zamierzeniami, postawami i kulturą twórców komunikatów artystycznych, informacyjnych, reklamowych i propagandowych.
  5. Uświadomienie roli mass mediów i stosowanych przez nie środków i zabiegów socjotechnicznych.
  6. Wprowadzenie uczniów w zasady procesu twórczego w produkcji medialnej.

Realizacja tak ambitnych założeń będzie możliwa, gdy zostaną spełnione  następujące warunki;

  1. Nauczyciele przełamią  kompleksy i strach przed  komputerami i internetem – lekarstwem jest stworzenie preferencyjnych warunków  sprzedaży  komputerów dla nauczycieli. Propozycja MEN i  Ogólnopolskiej Fundacji  Edukacji Komputerowej polegająca na  rozłożeniu ceny zakupionego komputera na 12  nieoprocentowanych rat jest nieporozumieniem-jedna rata to ok. 400zł. Jedynie posiadanie  własnego komputera zapewni efektywność kursów i zastosowanie  zdobytej wiedzy i umiejętności na  lekcjach.
  2. Szkolenia i kursy komputerowe  powinny  przygotowywać nauczyciela nie tylko do technicznej obsługi komputera  lecz do zastosowania TI  w. procesie dydaktycznym. Przeszkolenie nauczycieli to ogromny wysiłek – tym bardziej że w Polsce na większości uniwersyteckich kierunków pedagogicznych nie ma wcale zajęć z informatyki, nie mówiąc już o wykorzystaniu komputerów w nauczaniu. Dlatego nawet nauczyciela, który dopiero skończył studia, trzeba wysyłać na dodatkowe kursy, a na to brakuje pieniędzy. W efekcie tylko co dziesiąty polski nauczyciel potrafi posługiwać się komputerem. W krajach rozwiniętych te proporcje są odwrócone – 90 proc. ma przynajmniej podstawowe przeszkolenie.
  3. Pracownia komputerowa jest dostępna do prowadzenia  zajęć z  każdego przedmiotu a nie tylko informatyki.
  4. Przy jednym komputerze  może pracować maksymalnie  2 uczniów.
  5. Zajęcia z informatyki powinny wyposażyć ucznia w  umiejętności niezbędne do korzystania  z TI  na lekcji historii takie jak:
  • Włączyć komputer i zalogować się do sieci
  • Obsługiwać przeglądarkę  internetową
  • Wyszukiwać informacje na zadany temat
  • Kopiować pliki do schowka i wklejać do dokumentu
  • Posługiwać się edytorem tekstu
  • Zachować dokument na dysku
  • Wydrukować opracowany dokument

Uczeń posiadający wyżej wymienione umiejętności  powinien bez problemu  wyszukać zalecone przez nauczyciela materiały historyczne w zasobach internetu. Nauczyciel historii przygotowując i prowadząc zajęcia w pracowni internetowej winien skoncentrować się na następujących czynnościach:

  1. Wyszukać potrzebne strony  historyczne w zasobach www , zapisać ich adresy internetowe lub ściągnąć je na dysk twardy serwera
  2. Przeprowadzić selekcję zgromadzonych materiałów pod kątem:
    1. przydatności  do  tematu lekcji
    1. możliwości intelektualnych uczniów
    1. wartości merytorycznej i dydaktycznej zgromadzonych materiałów
  3. Ukierunkować uczniów  do pracy poprzez:
    1. podanie adresów internetowych
    1. wskazanie zagadnień koniecznych do  opracowania
    1. określenie końcowych efektów pracy w postaci zredagowanego dokumentu w edytorze tekstu
  4. Instruować uczniów w czasie pracy
  5. Udzielać pomocy  technicznej  związanej z  obsługą komputera i poruszaniem się w internecie
  6. Dokonać podsumowania i oceny pracy uczniów

W oparciu o zasoby internetu  można prowadzić lekcje poświęcone:

  • zaznajamianiu uczniów z nowym materiałem- do większości tematów lekcyjnych można znaleźć  treści ujęte problemowo bądź chronologicznie
    • powtórzeniom i systematyzacji opracowanych wcześniej treści- strony www są bogate w zestawienia, syntezy, streszczenia, tablice chronologiczne
    • kontroli i ocenie wyników nauczania- testy historyczne opracowane zgodnie z zasadami pomiaru dydaktycznego  i programy testujące  są dostępne na stronach internetowych

Wielką zaletą  internetu  jest to, iż stanowi on multimedialny zbiór środków dydaktycznych, na który składają się;

  • filmy
  • nagrania dźwiękowe
  • wirtualne mapy historyczne
  • interaktywne animacje komputerowe
  • teksty źródłowe
  • ikonografia
  • czasopisma wydawane w formie elektronicznej
  • książki z bibliotek sieciowych

Odrębnym zagadnieniem wynikającym z  nieco kolokwialnego rozwinięcia  skrótu www- wszechświatowy śmietnik jest problem  wiarygodności zawartych tam informacji. W internecie można znaleźć informacje o wszystkim. No, może o prawie wszystkim. Informacje te są w dodatku w zasięgu kliknięcia.
Wśród prawdziwych informacji można jednak znaleźć mnóstwo informacji dziwnych, zaskakujących, zmyślonych, błędnych, a nawet celowo kłamliwych. I tu pojawia się poważny problem. Jak odróżnić strony wiarygodne od tych, którym nie można wierzyć?
Uczniowie często poszukują w sieci informacji na temat zadanej pracy domowej, czasem chcą się dowiedzieć czegoś więcej o szczególnie ciekawym problemie poznanym na lekcjach. Nierzadko jednak sporo ryzykują, przytaczając na lekcji informacje znalezione w sieci… Dlatego ważne jest określenie wiarygodności stron, które się przegląda. Oceniając wiarygodność powinniśmy uwzględnić następujące czynniki:

  1. Musimy ustalić, kto jest autorem strony i jakie ma kwalifikacje, aby wypowiadać się na określony temat. Autorami stron są nierzadko pasjonaci, którzy nie mają wystarczającego wykształcenia ani wiedzy, by rzetelnie przedstawić jakieś zagadnienie. Bardziej wiarygodny będzie więc dla nas profesor uniwersytetu niż student czy uczeń szkoły średniej.
    1. Ważne jest, czy autor strony oprócz tytułu naukowego podaje jakieś swoje osiągnięcia w danej dziedzinie (publikacje, nagrody), a także czy pracuje w jakiejś znaczącej instytucji (na uniwersytecie, w towarzystwie naukowym).
    1. Strona jest bardziej wiarygodna wtedy, gdy można na niej znaleźć odnośniki do innych stron o podobnej tematyce (niestety, wtedy również trzeba się zastanowić nad ich wartością). Dobrze świadczy o autorze strony, jeśli podaje źródła, z których korzystał.
    1. Ważny jest sam wygląd strony. Jeśli ktoś poświęcił wiele czasu na jej przygotowanie, zaopatrzył ją w zdjęcia, rysunki i animacje, to prawdopodobnie zadbał też o rzetelność przekazywanych informacji.
    1. Warto sprawdzić, kiedy powstała strona i czy jest stale aktualizowana. Strona istniejąca od dawna i często aktualizowana jest bardziej wiarygodna niż strona, którą ktoś sporządził rok temu, po czym o niej zapomniał.
    1. Warto sprawdzić, jak często jest odwiedzana dana strona. Jeśli znajdziemy na niej księgę gości, możemy zdobyć informacje na ten temat, a także poznać opinie innych dotyczące tej strony.
    1. Możemy powiedzieć wiele o wiarygodności strony, jeśli uda nam się ustalić cel jej zbudowania. Instytucje tworzą strony, aby informować o swojej działalności. Osoby prywatne chcą natomiast przedstawić swoje dokonania, dać upust swojej pasji. Często możemy jednak trafić na strony, których celem jest przekonanie nas do pewnych poglądów lub do podjęcia pewnych działań. Są to zwykle strony firm, które chcą nam sprzedać swój produkt, lub organizacji, które starają się zyskać poparcie dla swoich idei. W takich wypadkach trzeba być szczególnie ostrożnym.

egipt.cavern.com.pl/witaj.htm

republika.pl/tkoc/piramidy.htm 

Pozostają mimo wszystko wątpliwości. Czy jednak na pewno wybrana strona zawiera prawdziwe informacje? Niestety, nie mamy takiej pewności. Zdarzają się przecież ludzie z ogromną wiedzą, którzy nie mają żadnych tytułów naukowych. Z drugiej strony, nawet bardzo znany uczony może się mylić. Poza tym w sieci zawsze można udawać kogoś innego… Dlatego proponuję korzystać nie tylko ze stron www, ale także z tradycyjnych środków przekazu, czyli papierowych książek. W zasobach  www znajduje swoje odbicie wiele kontrowersyjnych spraw. Na przykład przeglądając zasoby w poszukiwaniu informacji na temat przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, można znaleźć strony, na których entuzjastycznie popiera się przystąpienie do Unii, podczas gdy na innych stronach wskazuje się zagrożenia z tym związane albo wręcz odrzuca taką możliwość. Komu więc należy wierzyć?

W kontekście wiarygodności  stron internetowych warto zastanowić się nad  językiem, z którym spotka się nauczyciel i uczeń –użytkownicy edukacyjnego internetu. Internet już dawno stał się narzędziem w pełni multimedialnym, co oznacza, że inaczej niż dotychczasowe media skupia w sobie ich sposoby komunikacji. Jak na nowe medium przystało, Internet wytworzył też swój nowy, odrębny język i nie chodzi tu o język w sensie sposobów komunikowania, ale o mieszankę tekstu i obrazu, a także dźwięku, stworzoną przez samych internautów. Albo jeszcze inaczej: o specjalny kod zlepiony tymczasem ze znaków językowych (słów) i wizualnych.
Jeśli popatrzeć na to zjawisko z boku, najwięcej do powiedzenia o nim mógłby mieć nie językoznawca, gdyż zabrakłoby mu do tego narzędzi, ale semiotyk – specjalista od teorii znaków. Bo ten język stworzony został ze znaków, nie ze słów ani symboli interpunkcyjnych.
Człowiek, który zaczyna uczyć się internetu narażony jest na stres znalezienia się w obcym świecie. Trzeba szybko się uczyć, przyswajać pojęcia, nowe umiejętności.

A internauci nie ułatwiają nikomu przedostania się do hermetycznego klubu, jaki stanowią, posługując się specyficznym żargonem złożonym nie tylko z anglicyzmów, ale i ze znaków graficznych. Internet narodził się za oceanem, trudno więc oczekiwać, żeby język samych internautów nie wykazywał wpływów współczesnej łaciny – angielskiego. Większość internautów pochodzi zresztą ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii. Przypominam ten truizm, bo badania wykazują, że obecnie 57% wszystkich użytkowników sieci porozumiewa się tym językiem. Na drugim miejscu jest język japoński, który trudno podejrzewać o to, że wygra w rywalizacji z tym pierwszym (8%). Na kolejnych miejscach są: niemiecki (5%), hiszpański (5%), francuski (4%), chiński (4%), włoski (4%), koreański (2%), portugalski (2%), a pozostałe stanowią razem 9-procentową grupę. Według przewidywań Computer Economics, od roku 2001 będzie jednak następować stopniowa zmiana proporcji – angielskojęzyczni internauci będą stanowić coraz mniejszą część użytkowników sieci – tylko 51%, a w roku 2003 – 46%, w 2005 r. – tylko 43% itd. Co ciekawe, już dziś pracuje się nad rozwiązaniami umożliwiającymi stosowanie innych niż łaciński alfabetów do zapisywania adresów domen. Przykładem może być kalifornijska firma i-DNS International, która poinformowała o zarejestrowaniu 120 tys. domen z użyciem nazw zapisanych w innych alfabetach niż łaciński. Kwestią czasu jest tylko opracowanie jednolitego standardu, który można zaimplementować we wszystkich serwerach i przeglądarkach internetowych.

Język angielski pozostanie jednak z całą pewnością podstawowym językiem międzynarodowej komunikacji dla internautów. Ale w lokalnych serwisach internetowych nieuniknione jest coraz powszechniejsze wykorzystanie języków narodowych, co zresztą już się dynamicznie zmienia. Dlaczego? Zapewne nie ze względu na niewiedzę, ale z powodu niechęci do wypowiadania się w języku obcym. Skoro internet przestaje być domeną Amerykanów i rozwija się wszędzie, to dlaczego mamy się podporządkować hegemonii jednego języka?

A jeśli tak, to przy powszechnej znajomości angielskiego komunikowanie się za jego wyłączną pomocą stanie się, i już się staje trudne. Zamiast angielskiego przydałby się język międzynarodowy, istniejący ponad wszystkimi. Z powodu tej konieczności uniwersalizacji i kłopotów z komunikacją internauci stworzyli i nadal tworzą nowe sposoby komunikacji.
W języku polskim użycie angielskich terminów odnoszących się do internetu jest niestety koniecznością. Dlaczego? Ponieważ mimo wielu prób spolszczenie większości terminów komputerowych jest skazane na niepowodzenie. W sieci pojawiają się od czasu od czasu propozycje spolszczeń, choć ich efekty są raczej komiczne (interface – międzymordzie, interactive – międzyuczynny, click – tupnąć lub mlasnąć, double click – dwumlask,  HyperText Markup Language – Język Przesadnego Wyróżniania Tekstów, Plug&Play – wsadź i baw się, joystick – manipulator drążkowy ,mouse – manipulator stołokulotoczny). Każdy mógłby się rzecz jasna obruszyć na takie spolszczenia i wymyślić lepsze, wszak to przykłady ekstremalne. Ale właśnie: tylko nieco lepsze. I tak nie będziemy w stanie wynaleźć niczego, co byłoby naprawdę adekwatne. Należy się więc pogodzić z zapożyczeniami lub wręcz używaniem terminów w wersji oryginalnej i nauczyć tego języka. Ale angielski to dopiero poło

a języka internautów, który składa się także z wielu innych znaków i skrótów polskich.
Wśród wielu innych powodów tworzenia nowomowy sieciowej można też wymienić to, że internet nie lubi tasiemcowych tekstów-komunikatów, nie znosi dłużyzn. Internet jest medium wiadomości zwięzłych i konkretnych, bo taka jest natura ludzkiej percepcji słowa sczytywanego z ekranu komputera. Język internetu ma swoje początki nie tylko w witrynach internetowych, ale także w poczcie elektronicznej. O ile witryna jest w stanie przyjąć – w zależności od jej funkcji – nawet dłuższy tekst (choć nigdy tak długi, jak w tekście drukowanym), o tyle wiadomość e-mail z trudem. Dłuższy tekst sprawia, że gubimy się w nim, tracimy orientację i męczymy przy czytaniu. Nie mówię już o tekstach na czacie, gdzie szybkość reakcji czy celność repliki zmusza nas do posługiwania się hasłami-znakami, które przybierają formę skrótowców albo wizualnych odpowiedników słów. Tak tworzy się język skrótów, schematów i obrazów, łatwiej i szybciej przyswajalny niż klasyczny tekst. Właśnie dlatego to, co pojawiło się niegdyś w Usenecie (pierwsze skróty), obecnie rozwinęło się świetnie w ramach IRC i ICQ. Gama skrótów literowych ciągle się poszerza i można z nich już dziś ułożyć mały słowniczek.

Zasoby internetu  zawierające materiały historyczne ulegają dynamicznym zmianom. Wzrasta ich jakość merytoryczna, dydaktyczna oraz techniczna strona opracowania. Nauczycielowi historii zagubionemu w bezkresnej pajęczynie internetu potrzebny jest wykaz internetowych adresów  do stron związanych z jego profesją. Pozwoli on na oszczędność czasu, pieniędzy (przy połączeniach modemowych);naprowadzi na  strony wartościowe  merytorycznie i dydaktycznie. W przestrzeni  internetowej funkcjonują tysiące stron poświęconych historii. Dzieje się tak dlatego, iż strony www są najtańszym sposobem publikowania  własnych dokonań i prezentacji poglądów. Budującym zjawiskiem jest popularyzacja tej dziedziny wiedzy dzięki możliwościom internetu. Misja ta  prowadzona jest przez  ośrodki akademickie, historyków-hobbystów, studentów i co najbardziej cieszy przez uczniów  liceów i gimnazjów.  Zagadnienie  to wymaga przeprowadzenia dokładnych badań, których wynikiem  byłby przewodnik po historycznych stronach internetu. Zamieszczony w niniejszym serwisie wykaz stron historycznych jest  skromną  próbką  takiej pracy.